Handel na większości giełd Starego Kontynentu upłynął pod dyktando byków. Zdaniem analityków przyczynił się do tego wzrost rynkowych oczekiwań związanych z rozszerzeniem przez EBC programu luzowania ilościowego (QE). Spodziewane złagodzenie polityki pieniężnej jest bowiem odbierane jako byczy sygnał dla rynków.
We wtorek soczystą zieleń obserwowaliśmy m.in. w Paryżu (CAC-40), Frankfurcie (DAX) oraz w Londynie (FTSE-100). Optymizm udzielił się również inwestorom handlującym w Warszawie. Trzy główne indeksy – WIG20, mWIG40 i sWIG80 – ruszyły w górę. Zdecydowanie najlepiej wyglądał portfel blue chips, WIG20 ponownie znalazł się ponad psychologiczną barierą 2000 pkt. Sytuacja techniczna flagowego indeksu nadal budzi niepokój. Połowa listopada za nami, a wszystko wskazuje, że będzie to siódmy spadkowy miesiąc z rzędu. Kilka dni temu WIG20 wybił się dołem z 4,5-letniego trendu bocznego. W ujęciu procentowym przecena WIG20 liczona od wiosennych maksimów przekracza 20 proc.
Lokomotywą wtorkowych zwyżek był KGHM. Na zamknięciu sesji akcje miedziowego giganta drożały o blisko 7 proc. Na uwagę zasługuje fakt, że zwyżka miała miejsce równolegle ze spadkiem cen miedzi. We wtorek kontrakty terminowe na „czerwony metal" zaliczyły nowe kilkuletnie minimum. Obecnie za tonę surowca na giełdzie w Londynie (LME) trzeba zapłacić niecałe 4800 dolarów. We wtorek praktycznie każda spółka z WIG20 zasłużyła na wyróżnienie. Czarnymi owcami byli Cyfrowy Polsat i Orlen. W beczce miodu znajdziemy łyżkę dziegciu. Aktywność inwestorów nie odbiegała od standardów. Licznik obrotów dla szerokiego WIG nieznacznie przekroczył 758 mln zł – to przyzwoity, choć nieodbiegajacy od normy wynik. Spośród małych spółek świetnie radziły sobie Rank Progress, Interbud i Bumech.