Na finiszu portfel tracił 1,95 proc., zamykając się na poziomie 1943 pkt. Fatalne zachowanie warszawskiej giełdy wpisuje się w szerszy kontekst. W listopadzie WIG20 stracił już 5,6 proc., a przecena liczona od wiosennych maksimów (2558 pkt intraday) wynosi już 24 proc., co z definicji można uznać za stan bessy (umowny próg to spadek o 20 proc. – red.). Niepokojące sygnały wysyła także analiza techniczna. W tym tygodniu WIG20 potwierdził wybicie dołem z 4,5-letniego trendu bocznego, otwierając tym samym drogę do dalszych spadków. Z każdym dniem pogarsza się także techniczny obraz mWIG40 i sWIG80.
Przez większość wtorkowej sesji taniały niemal wszystkie spółki zaliczane do WIG20. Ogromnym ciężarem dla całego rynku była branża energetyczna. Wcześniejsze spadki pogłębiły wszystkie spółki – Energa, Tauron, Enea i PGE. Kurs pierwszej z nich ustanowił historyczne minimum. Tracił także sektor bankowy, któremu nie sprzyja niepewność polityczna związana z frankowiczami oraz podatkiem bankowym. Najnowszym ciosem dla całej branży jest upadłość SK Banku. Bankructwo rodzi bowiem konieczność wniesienia dodatkowych środków do BFG. Wypłaty mocno obciążą wyniki banków w IV kwartale, co nie mogło umknąć uwadze inwestorów.
Niezwykle ciekawie zachował się kurs KGHM. W krytycznym momencie sesji akcje traciły blisko 3 proc. w ślad za pikującymi notowaniami miedzi. Po południu ceny czerwonego metalu dość niespodziewanie ruszyły w górę, co momentalnie poderwało kurs akcji KGHM. Gdy wydawało się, że wtorek będzie udanym dniem, doszło do zdecydowanego cofnięcia. Na finiszy akcje traciły prawie 1 proc. (73,44 zł).
Gwiazdą szerokiego rynku była spółka Powszechne Towarzystwo Inwestycyjne. Akcje groszówki drożały przy wysokich obrotach. Po głębokim tąpnięciu odbiły także notowania Mirbudu.