Kolor czerwony widoczny jest dziś na wielu europejskich parkietach. Niestety WIG20 znajduje się ogonie, gorzej radzą sobie tylko rosyjski RTS i rumuński BET. W trakcie dzisiejszej sesji WIG20 pogłębił sześcioletni dołek notowań przełamując jednocześnie (od góry) psychologiczną barierę 1700 pkt.
Od kilku dni słowo „bessa" jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Od wiosennego szczytu z ubiegłego roku WIG spadł bowiem o 25 proc., w tym samym czasie WIG20 stracił aż 33 proc. Największym ciężarem dla rynku jest dziś KGHM. Akcje lubińskiej spółki spadają o ok.4 proc., w wyniku mocnej przeceny miedzi na światowych rynkach. Tracą także notowania większości banków (m.in. PKO BP, Pekao, BZWBK). Najlepszą inwestycją w portfelu blue chips jest LPP (+2 proc.).
Słabość GPW nie jest niczym nowym. Jeśli niedźwiedzie utrzymają swoje zdobycze, styczeń będzie dziewiątym z rzędu miesiącem przeceny WIG20. Noworoczne, słabe nastroje to w znacznej mierze pokłosie krachu trwającego na giełdach w Chinach. Poniedziałkowa sesja znów przyniosła silne spadki w Szanghaju, Shenzhen i Honkgkongu. Załamanie uderza rykoszetem w pozostałe rynki wschodzące, do których zalicza się także rodzima GPW. Niepokojącym zjawiskiem jest postawa szerokiego MSCI Emerging Markets. Indeks wybił się dołek z kilkuletniej konsolidacji, co z punktu widzenia analizy technicznej, otwiera drogę do dalszych spadków.