To dziwi, ponieważ już dawno nie obserwowaliśmy takiej sytuacji. W tym samym czasie indeksy rynków rozwiniętych odnotowały straty. Szczególnie słabo wypadł DAX. Czy to tylko jednomiesięczna korekta, czy może pojawiły się jakieś nowe przesłanki za tym, że Polska mogłaby być silniejsza niż rynki rozwinięte?

Wróćmy do 2015 r., kiedy obserwowaliśmy silne zwyżki na rynkach rozwiniętych, szczególnie w Europie Zachodniej, i fatalną wręcz sytuację w Turcji i Polsce. Myślenie inwestorów zagranicznych jest proste: po co inwestować na rynku, na którym pojawia się ryzyko polityczne i do tego nie jest bardzo tanio, skoro można zainwestować w Europie Zachodniej? Tam, przynajmniej do pewnego czasu, nie istniały istotne ryzyka, a wcale nie było drożej. Czy od ubiegłego roku coś się zmieniło? Tak.

W Europie Zachodniej pojawiło się ryzyko m.in. gorszych danych, spowolnienia w Chinach, Brexitu, imigrantów, banków włoskich, hiszpańskich czy Deutsche Banku. Część z nich dotyczy także Polski. Natomiast, co istotne, u nas żadne nowe zagrożenia się nie pojawiają, a część z nich traci na znaczeniu lub wręcz zanika. Pozostałe, jak się wydaje, są już w cenach. To, co istotnie ciążyło nad rynkiem, to przewalutowanie kredytów i „reforma" OFE. Przewalutowanie wydaje się coraz mniej prawdopodobne, a zgodnie z wypowiedziami członków rządu „reformy" OFE nie będzie. Przynajmniej w 2016 r. Do tego należy dołożyć relatywnie dobrą sytuację makroekonomiczną Polski, silne fundamenty spółek, przyzwoite wyniki (przynajmniej te, które już poznaliśmy za IV kwartał) i – co najważniejsze – relatywnie atrakcyjne wyceny. Warto też wspomnieć o możliwych impulsach fiskalnych, które mogą się pojawić w Polsce w tym i następnym roku, a które powinny wspierać konsumpcję i PKB.

Czy tok rozumowania inwestorów zagranicznych będzie podobny jak rok temu? I czy wspomniane czynniki skłonią przynajmniej niektórych z nich do powrotu na warszawski parkiet? Na razie nie widać zmasowanego powrotu na GPW, aczkolwiek zwyżki w ostatnich miesiącach na pewno w jakimś stopniu wywołały zagraniczne instytucje. Poprawie nastawienia pomogłyby napływy do TFI. Wydaje się, że jeżeli na GPW utrzyma się taka sytuacja jak w lutym, to napływy to tylko kwestia czasu. Zwracamy uwagę też na rynek turecki, gdzie sytuacja jest analogiczna jak w Polsce.