Czwartkowy handel na większości giełd Starego Kontynentu przebiegał pod dyktando podaży. Mocno traciły m.in. DAX, CAC-40 czy FTSE-100. W niekorzystny trend wpisała się również giełda warszawska.
Od samego rana indeks blue chips tracił 1–2 proc., co stanowiło jeden z najgorszych wyników w Europie. Nie brakowało momentów, w których traciły wszystkie duże spółki zgrupowane w WIG20. Niepokojące sygnały wysyła analiza techniczna. Kurs indeksu blue chips znajduje się bardzo blisko silnego wsparcia 1700 pkt. Ewentualne przełamanie tego poziomu może skutkować zejściem notowań w okolice ostatniego dołka 1657 pkt.
W czwartek na czerwono świeciły także notowania mWIG40 oraz sWIG80. Odnosząc się do szerokiego WIG, martwić powinna blisko czterokrotna przewaga liczby spółek taniejących nad rosnącymi. Negatywny przebieg sesji potwierdza statystyka obrazująca liczbę spółek notujących 12-miesięczne ekstrema cenowe. W ciągu dnia notowania akcji aż 24 firm spadły na co najmniej roczny dołek. W tym gronie znalazły się m.in. PZU, Orange Polska, Colian, GPW, Elektrobudowa i Torpol. Analogicznie co najmniej roczne maksima ustanowiły tylko dwie spółki: TIM oraz Resbud, którego akcje były najlepszą inwestycją na rynku podstawowym, drożejąc nawet o ponad 20 proc.
Przyczyn fatalnego zachowania europejskich rynków można się doszukiwać m.in. w słabej postawie giełdy w USA, która spadała po zakończonym w środę posiedzeniu Fedu. Przypomnijmy, że amerykański bank centralny nie podniósł stóp procentowych.
– Na pozór taka decyzja powinna być pozytywna dla rynku akcji – mówi Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.