W tych dniach Polska dość wyraźnie odstawała in minus od reszty kontynentu. Doskonale widać to na przykładzie ostatniej sesji. Na większości europejskich parkietów obserwowaliśmy niewielkie zwyżki, w tym samym czasie Warszawa traciła. Od samego rana WIG20 znajdował się pod kreską, w najgorszym momencie handlu tracąc przeszło 1 procent. Na finiszu kurs indeksu znajdował się w okolicach punktu odniesienia z dnia wcześniejszego, tracąc 0,31 proc. do 1750 pkt. W tym miejscu należy jednak zauważyć, że licząc od dołka zanotowanego w ubiegły „pobrexitowy" piątek (1641 pkt), notowania warszawskiego indeksu odbiły już łącznie o ponad 100 pkt. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że – akurat w tym przypadku – łapanie spadającego noża mogło przynieść spory zysk. Z technicznego punktu widzenia zakres 1650–1700 pkt na WIG20 stanowi najbliższe wsparcie, którego przełamanie byłoby sygnałem powrotu do spadkowego trendu. Z kolei 1800 pkt to najbliższy opór. Stosunkowo neutralną wymowę środowej sesji potwierdzają statystyki szerokiego rynku dotyczące spółek notujących ekstrema cenowe. W ciągu dnia notowania ośmiu firm ustanowiły – co najmniej – roczny dołek. Chodzi m.in. o Sygnity, Torpol oraz Krkę. Co najmniej roczne maksima miały kursy dziewięciu spółek m.in.: Enter Air, Live Chat, Izostalu, Buwogu oraz TIM.

[email protected]