Piotr Neidek, DM mBank
Lipiec prawdopodobnie przejdzie do historii jak miesiąc zdominowany przez byki. Skala aprecjacji poszczególnych warszawskich indeksów różni się od siebie a liderem miesięcznej rywalizacji jest mWIG40. Na uwagę zasługuje fakt, że zarówno w tym jak i w poprzednim miesiącu ursusom zabrakło sił do złamania byczej defensywy, która ustawiona jest na wysokości 3221. Pierwsza dekada miesiąca zaczęła się od młotka a później było już tylko lepiej. Dwie następujące po sobie tygodniowe białe świeczki o wyraźnych korpusach (3%) doprowadziły do wyłamania lokalnej linii trendu spadkowego i co najważniejsze – do powrotu indeksu nad dzienną dwusetkę. Można jednak mieć nieco pretensji do strony popytowej, że nie udało się jej wyprostować MA200d i nagiąć jej kąt nachylenia na dodatnią stronę. Wprawdzie dzisiaj nie da się już tego uczynić jednakże byki mogą się zrekompensować np. zaatakowaniem tegorocznego szczytu, co byłoby fantastycznym zwieńczeniem kilkutygodniowej harówki, jaką wykonały średniaki na GPW. Wiele zasług w zachowaniu się mWIG40 miały zagraniczne średniaki, które wykazały się relatywnie większą siłą niż blue chipy. Niemiecki mDAX jest o krok od historycznych szczytów i skalą aprecjacji przekracza DAX, zaś jankeski Russell2000 prawie dwukrotnie mocniej zyskał niż DJIA. Niestety amerykański indeks middle caps wciąż znajduje się daleko od historycznych szczytów przez co zwolennicy teorii spadkowych mają prawo mówić o negatywnej dywergencji międzysektorowej, a to jak wiadomo może zakończyć się bessą. Na szczęście jak na razie kluczowe indeksy z Wall Street przebywają na wysokich poziomach zaś benchmark MSCI EM ma aktywną strukturę oG&R z zasięgami sięgającymi jeszcze kilkunastu procent, co powinno pozytywnie wpływać na nasz coraz lepiej sprawujący się rynek. W lipcu bardzo dobrze wypadł WIG, który swą posturą stanowi najważniejszy indeks na GPW. W okresie kwiecień-czerwiec benchmark ten mocno cofnął się na południe, jednakże lipiec przyniósł poprawę i niedźwiedziom nie udało się doprowadzić do przerwania kluczowego wsparcia usytuowanego na wysokości 41747. Niestety nie można tego samego powiedzieć o benchmarku blue chipów, który po oderwaniu dywidend okazał się zbyt słaby do utrzymania tegorocznej podłogi zbudowanej jeszcze w styczniu. Jednakże zwolennicy RSI, czyli jednego z najpopularniejszych wskaźników analizy technicznej, powinni w tym miejscu zabrać głos i ogłosić pozytywną dywergencję pomiędzy oscylatorem J.W. Wildera a WIG20. Co to może oznaczać dla rynku? Wygląda na to, że potencjał do spadków znacząco się wyczerpał i gdyby nie otwarte luki hossy widoczne na tygodniowym wykresie WIGu, sytuacja techniczna warszawskich indeksów byłaby wybitnie korzystna dla posiadaczy akcji.
CDM Pekao
Czwartkowa sesja wpisała się w obszar zmienności z bieżącego tygodnia (WIG spadł o 0,18 proc.). Utrzymujący się przy maksimach rynek jest z jednej strony pokazem siły kupujących, z drugiej zaś wyczekiwaniem na materializację najważniejszych wydarzeń tego tygodnia. Za nami bezbarwny FED, który w komunikacie mówił o „umiarkowanym" rozwoju aktywności ekonomicznej przy jednoczesnym pozostawaniu miar inflacji na niskim poziomie, co pozwala na utrzymanie akomodacyjnej polityki, a podwyżki, choć możliwe, będą tylko stopniowe. Dziś z koeli rynki dyskontować będą decyzję BoJ, który dołączył do EBC i FED i solidarnie rozczarował inwestorów. Co prawda BoJ zwiększył zakupy ETF i istotnie rozszerzył program pożyczkowy, to zostawienie docelowej bazy monetarnej na poziomie 80 bln JPY było działaniem nieoczekiwanym. Negatywna reakcja rynków akcji jest dość niepokojąca, bo pokazuje coraz większe oczekiwania inwestorów, przy coraz bardziej ograniczonym zakresie możliwych działań banków centralnych. Co więcej decydenci jasno komunikują, że dalsze luzowanie polityki monetarnej zależeć będzie od potencjalnych skutków Brexit'u. Opisany wcześniej marazm na rynkach akcji dziś lub w poniedziałek będzie przerwany, a to w wyniku dodatkowego impulsu jakim są wyniki „stress testów", które objęły 51 europejskich banków. Inwestorzy bacznie będą zerkać zarówno na Deutsche Bank jak i banki włoskie. Wyniki wskażą bowiem skalę problemu zarówno poprzez różnice w odporności poszczególnych instytucji oraz poziomach ewentualnych ubytków w kapitałach. Jeśli te okażą się gorsze od i tak niskich oczekiwań, to na rynek napłynie impuls, który może rozpocząć głębszą korektę na europejskich parkietach.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W czwartek Wall Street musiała zadecydować, czy nadal utrzymuje na szerokim rynku (S&P 500) trend boczny, czy decyduje się na wyłamanie w jakimś kierunku. Niewiele czynników sprzyjało bykom, a jednak ten obóz się nie poddawał.
Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 266 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 261 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła.
Na rynek akcji największy wpływ mogła mieć cała lawina raportów kwartalnych spółek (Automatic Data Processing, Bristol-Myers, Colgate-Palmolive, ConocoPhillips, Dow Chemical, Ford, MasterCard, Total) i przygotowanie do publikowanych po sesji raportów Alphabet (Google) i Amazon.com.