Niemiecki indeks DAX zamknął bowiem lipiec zwyżką o 6,8 proc., francuski CAC40 o 4,8 proc., japoński Nikkei o 6,4 proc., a amerykańskie indeksy S&P500 i Nasdaq Composite wzrosły w tym czasie odpowiednio 3,5 proc. i 6,6 proc. Warto również zauważyć, że od końca kwietnia 2015 r., gdy indeks dużych spółek wspiął się do 2514,6 pkt, lipiec był dopiero trzecim wzrostowym miesiącem. Pozostałe 12 miesięcy było spadkowych. To źle wróży na przyszłość. Pytanie więc, jaki będzie sierpień? Czy WIG20 zakończy miesiąc wzrostem? Czy może jednak, po tym lekkim lipcowym odbiciu, wrócą spadki?
Statystyka ostatnich dziesięciu lat daje lekką przewagę stronie podażowej. W sześciu bowiem przypadkach ceny akcji na GPW, mierzone zmianami WIG20, spadały w sierpniu. Ostatni raz w ubiegłym roku. Wcześniej w latach 2006–2008 oraz 2010–2011. W pozostałych natomiast drożały. Ostatni raz w 2014 r., gdy indeks dużych spółek zyskał 4,1 proc.
Przeciwko zwolennikom kupna akcji przemawia też sytuacja na wykresie WIG20. Wyraźnie można zauważyć, że ostatnio poziomy powyżej 1800 pkt były ochoczo wykorzystywane do realizacji zysków. Nastąpiło to dużo powyżej silnej strefy oporu 1852,85–1872,99 pkt, jaką wyznaczają lokalne maksima z maja i czerwca br. Mając na uwadze dotychczasową słabość polskiego rynku, można się więc obawiać powrotu do tendencji spadkowej, a w efekcie najpierw zejścia do lipcowego minimum na poziomie 1686,81 pkt, a później ataku na kluczową w tej chwili strefę wsparcia 1641,85–1657,43 pkt, jaką wyznaczają minima odpowiednio z czerwca i stycznia br.
Warszawskiej giełdzie nie pomaga również wciąż niezamknięty temat przygotowywanej przez prezydenta ustawy o pomocy dla frankowiczów, przyszłość otwartych funduszy emerytalnych czy niepewność wokół ewentualnej sprzedaży Pekao SA. Aczkolwiek jednocześnie dobre dane płynące z rodzimej gospodarki, lepsze wpływy podatkowe (co nieco oddala obawy o budżet), a także zdyskontowanie już wielu ryzyk przez rynek akcji stanowią jeszcze mocniejsze argumenty za kupnem akcji.
Paradoksalnie też przeciw GPW jest sytuacja na Wall Street. I to mimo że amerykańskie indeksy biją teraz historyczne rekordy. Mocna fala wzrostowa, jaka miała swój początek po krótkim pobrexitowym załamaniu, zwiększa ryzyko realizacji zysków.