Patrząc z perspektywy polskiego inwestora, nie wydaje się to takie oczywiste ze względu na słabą koniunkturę na GPW, będącą głównie następstwem działań rodzimych polityków. Od początku roku dwucyfrowe stopy zwrotu przyniosły inwestycje w Brazylii, Rosji, a nawet na Węgrzech. Dzieje się tak, mimo że ostatnie miesiące nie należą do najspokojniejszych i raz po raz jesteśmy zarzucani negatywnymi wiadomościami (m.in. o Brexicie, włoskich bankach, zamachach terrorystycznych).
Jeszcze kilka tygodni temu powody do zadowolenia mogli mieć także inwestorzy, którzy ulokowali środki w Turcji. Po dramacie, jaki rozegrał się w tym kraju w związku z nieudanym puczem wojskowym, większość tegorocznych zysków została „zjedzona". Jednak mając na uwadze postępującą stabilizację w tym kraju, można oczekiwać powrotu wzrostu na giełdzie w Stambule. Wobec wysokiego dyskonta wycenowego akcji rynków wschodzących na tle rynków rozwiniętych oraz perspektywy utrzymania się niskich stóp procentowych przez dłuższy okres w kolejnych miesiącach powinien się utrzymać pozytywny trend dla emerging markets.
Czy zyska na tym mocno zmarginalizowana w ciągu minionych kilkunastu miesięcy GPW? Będzie to w dużej mierze zależeć od działań rządu, który powinien zrozumieć, że bardziej przyjazna wobec inwestorów polityka pozytywnie przełoży się na polską gospodarkę. Powinno to być w interesie każdego.