WIG-Banki wzrósł o 6,4 proc., co było największym jednosesyjnym skokiem od 30 listopada 2011 r. Ówczesny optymizm był krótkotrwały – zwyżka skończyła się już 5 grudnia, a dołek poprzedzający ten wzrost był testowany jeszcze dwukrotnie: w styczniu i czerwcu 2012 r. Nie zmienia to faktu, że ten sygnał sprzed pięciu lat był elementem ówczesnej akumulacji akcji banków poprzedzającej późniejszą hossę trwającą do 2014 r. Wykres względnej siły WIG-Banki do WIG zaczął rosnąć tydzień temu z poziomu zbliżonego do tych, na których w 2009 i 2004 r. rozpoczynały się cztero–pięcioletnie okresy przewagi akcji banków nad resztą rynku.

Dołki cen akcji krajowych banków z lat 2011–2012 pokryły się w czasie z apogeum obaw przed Eurogedonem. Podobnie obecnie mamy do czynienia z niepewnością co do kondycji banków ze strefy euro. Wyniki piątkowych stress testów nie wywołały entuzjazmu inwestorów. Po Euro Zone STOXX Banks Index znajduje się obecnie ponownie na poziomie, z którego od końca lat 80. odbijał się w górę już pięciokrotnie. Ostatnio w lipcu 2012 r. (obawy przed Eurogedonem), wcześniej w marcu 2009 r. (po kryzysie obejmującym m.in. upadek banku Lehman Brothers), a jeszcze wcześniej pod koniec sierpnia 1992 r., a więc tuż przed decyzją rządu Wielkiej Brytanii o opuszczeniu europejskiego systemu walutowego. Wydaje się, że i obecnie europejskie banki wyjdą z opresji obronną ręką, ale słabość tego sektora może się utrzymywać aż do spodziewanego w okolicach listopada następnego dołka cyklu 40-tygodniowego.

Umocnienie złotego potwierdziło ten ruch akcji w górę. W ciągu 27 sesji od pobrexitowego dołka złotego średni kurs euro i dolara względem polskiej waluty spadł o 4,1 proc. Można to skojarzyć z podobnymi 27-sesyjnymi spadkami rejestrowanymi do 4 marca (-3,8 proc.) czy do 20 kwietnia 2015 r. (-4,1 proc.). W pierwszym przypadku taki sygnał poprzedził szczyt WIG ustanawiany w ramach cyklu 20-tygodniowego o 27 dni, w drugim o 18 dni. Powtórzenie się tego schematu oznaczałoby kontynuację zwyżki cen akcji przez mniej więcej miesiąc. W obu przypadkach sygnałem ostrzegającym przed zbliżaniem się szczytu cen akcji było wyjście średniego kursu euro i dolara względem złotego na pięciomiesięczne minimum. Na razie złoty nie wspiął się nawet na dwumiesięczny szczyt, więc wydaje się, że do wygenerowania sygnału ostrzegawczego zostało jeszcze trochę czasu.