Sporo więc było o produkcie krajowym brutto i jego wzroście. Najwięcej dyskusji zajęły sprawy eksportowe, zarówno w ujęciu kwot i dynamiki, jak i różnorodności oferowanych dóbr i obsługiwanych rynków. Pewnego rodzaju klamrą był wątek dotyczący naszego postępu w zakresie infrastruktury, stosowanych technologii, innowacyjności, ale również kolejnych specjalności gospodarki.
Jak to w dyskusjach o kontekście ekonomicznym, sporo było liczb. Przyznam, że najbardziej zafascynowało mnie porównanie dwóch zestawień porządkujących kraje Unii Europejskiej pod względem wypracowanego PKB – odpowiednio w latach 2004 i 2015. W roku wejścia do Unii zajmowaliśmy dziesiątą lokatę z wynikiem bliskim 205 mld euro. Sąsiadowały z nami Austria (242 mld euro) i Dania (202 mld euro). W 2015 r. z wynikiem 428 mld euro zajmowaliśmy już ósmą pozycję. Naszym sąsiadem wciąż była Austria (ale teraz z nieco gorszym od naszego wynikiem 337 mld euro) oraz Szwecja (444 mld euro). Przeciętny wzrost PKB w Unii wyniósł w tym czasie nieco ponad 30 proc. My oczywiście ze względu na „skuteczne gonienie" wypracowaliśmy 109 proc. (Czesi 61 proc., Węgrzy 30 proc., Słowacy 125 proc., Słoweńcy 39 proc.).
I z całą mocą chciałem podkreślić, że wzmiankowane wyżej zafascynowanie nie było oparte o te 109 proc. wzrostu i zmianę lokaty z dziesiątej na ósmą. Wynikało ono natomiast z uświadomienia sobie tego, że nasza gospodarka jest teraz porównywalna z zupełnie innymi „zawodnikami" niż przed jedenastu laty. Szwecję zawsze traktowało się jako znaczące państwo, na tyle duże i zasobne, że mogące pokusić się o wiele projektów wzmacniających gospodarkę czy rolę na arenie międzynarodowej. W zakresie infrastruktury, wsparcia dla rozwoju technicznego, ekspansji międzynarodowej czy niezależności w zakresie obronności. Musimy się przyzwyczaić, że i my z wolna możemy się tak czuć (choć oczywiście do zasobów kapitałowych Szwecji jeszcze trochę nam brakuje).
Gdyby jeszcze część z owych naszych większych zasobów udało się przekuć we wsparcie czy uruchomienie inicjatyw cennych z punktu widzenia regionu (zarówno w rozumieniu najbliższych nam geograficznie partnerów z UE, jak i krajów spoza UE). Wtedy dynamizacji współpracy gospodarczej towarzyszyć mogłoby stopniowe zacieśnianie współpracy politycznej. Poligonem dla zacieśniania owej polityki mogłyby być uzgodnienia na szczeblu roboczym, tyczące się praktyki projektów gospodarczych...