Piotr Neidek, DM mBank
Benchmark MSCI Emerging Markets ponownie ustanowił nowe, tegoroczne maksimum umacniając dotychczasową wzrostową koncepcję, w ramach której celem dla indeksu EM są okolice zeszłorocznych szczytów. Widoczna na wykresie średnioterminowym struktura oG&R wciąż jest aktywna zatem zgodnie z klasyką Analizy Technicznej należałoby sądzić, że jej szerokość posłuży do wyznaczenia zasięgu wzrostów i jeśli spojrzy się na tygodniowy wykres wówczas okazuje się, że docelowe poziomy wzrostów pokrywają się z górnym ograniczeniem kanału, w jakim przebywa indeks od 2011.r. W podobnej strukturze znajduje się od pięciu lat WIG i jeśli zachowanie benchmarku Emerging Markets ma się pokryć z fluktuacją Warszawskiego Indeksu Giełdowego, wówczas w długim terminie należałoby liczyć się z dalszą aprecjacją naszego benchmarku i zaatakowaniem zeszłorocznych maksimów. Niestety nie jest powiedziane, kiedy miałoby się to zdarzyć, gdyż lokalnie MSCI EM ma nad głową ważny opór wynikający z 61.8% zniesienia ostatniej spadkowej fali a to sprawia, że trzeba liczyć się z ewentualnym wyhamowaniem wzrostów i zatrzymaniem. Czy do takowego dojdzie także nad Wisłą trudno jest obecnie wyrokować, gdyż impet postępującej wśród M&Siów aprecjacji jest bardzo duży zaś WIG20 właśnie atakuje MA200d. Ta średnia została ostatni raz przełamana w czerwcu 2015.r. i od kilkunastu miesięcy jest w negatywnym położeniu względem indeksu. Gdyby jednak WIG20 zdołał finiszować i utrzymać się nad 1852, wówczas można by było liczyć się z dalszą aprecjacją i zmianą rozkładu sił na Książęca 4. Tylko WIG20 wciąż przebywa poniżej tej ruchomej granicy pomiędzy rynkiem byka i niedźwiedzia zatem najbliższe dni są kluczowe dla GPW. Jeżeli indeks blue chipów ponownie odpadnie od MA200d zaś MSCI EM nie poradzi sobie z 61.8% a na Deutsche Boerse dojdzie do zbudowania podwójnych szczytów przez sDAX oraz mDAX, wówczas wakacyjna hossa dobiegnie ku końcowi. Na szczęście posiłkując się prawami fizyki trzeba przyznać, że jak na razie w ofensywie i przewadze są akcyjne byki zatem outlook na rynek powinien pozostać optymistyczny.
CDM Pekao
Wtorkowe delikatne sygnały zbliżającego się potencjalnego przesilenia na rynkach akcji, czyli niemalże powszechne wzrosty cen rządowego długu, umocnienie się, pod dwóch dniach spadków, japońskiego jena, oraz wyhamowanie rynków akcji USA, w środę zaczęły się realizować. Wczoraj po raz pierwszy od ponad tygodnia przy mieszanych zmianach głównych indeksów giełdowych zdecydowaną przewagę miały rynki zniżkujące. Skala spadków, podobnie jak i wzrostów, nie była duża, indeksy zniżkujące powyżej 1% były pojedynczymi wyjątkami, a spadki powyżej 0,5% też nie były zbyt liczne. Generalnie w skali globalnej popyt na akcje wyraźnie wycofał się, ale z drugiej strony podaż nie uaktywniła się. Wczoraj na rynki nie napłynęły istotne dane, wskaźniki makro, ani przełomowe informacje, wczorajsze osłabienie rynków akcji można więc z dość dużą pewnością traktować, jako typową reakcję na ostatnie kilkutygodniowe wzrosty i osiągniecie przez wiele rynków psychologicznych oporów, co zbiegło się z brakiem nowych, silnych, pozytywnych impulsów z otoczenia rynków. Wczoraj początek dnia na giełdach przyniósł lekko negatywny sygnał z Azji, na dalekim wschodzie przy mieszanym zachowaniu przeważały rynki zniżkujące, a JPY umacniał się umiarkowanie do niemalże wszystkich pozostałych walut. W Europie również wyraźnie osłabł popyt na akcje, co zbiegło się z dalszym osłabieniem pary walutowej USDEUR. Umacniające się EUR tradycyjnie negatywnie wpływało na giełdy zachodnioeuropejskich krajów wysoko uprzemysłowionych. Relatywnie dobrze wypadły wczoraj bardziej ryzykowne europejskie rynki akcji z giełdą w Atenach na czele, również GPW zachowała się wczoraj dosyć dobrze. Zakończenie dnia na amerykańskich rynkach akcji było jednoznacznie negatywne, ale skala spadków była mała.
Adrian Górniak, DM CDM
Wydaje się, że warszawski parkiet zdecydowanie złapał wiatr w żagle. Blue chipy kontynuują zwyżki, a w środę wzrosły o kolejne 0,3%, przebijając tym samym poziom 1850 pkt. Nad kreską znalazły się również MiS-ie. Warto zwrócić uwagę, że WIG20 wypadł zdecydowanie lepiej aniżeli większe europejskie indeksy. Po mocnej zwyżce we wtorek pod kreską znalazł się tym razem niemiecki DAX (-0,4%), na czerwono dzień zakończyli również inwestorzy we Francji, a w Londynie obyło się bez większych ruchów. Niewielka przewaga strony podażowej była ponownie zauważalna w USA – S&P500 oraz Nasdaq straciły po ok. 0,3%. Dziś w Japonii mieliśmy dzień wolny. Większych ruchów nie widać póki co na kontraktach na najważniejsze indeksy. Z danych makro poznamy szereg danych z Chin (produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, inwestycje w aglomeracjach miejskich). W Warszawie coraz mocniej rozkręca się sezon wyników – wczoraj po sesji raportami pochwaliły się Polenergia i Sygnity, a nad ranem Lotos, Energa, Alior, Asbis i Erg. Tak jak pisałem wcześniej, sentyment do rodzimego parkietu uległ zdecydowanej poprawie, co można przede wszystkim zawdzięczać dosyć łagodnej ustawy frankowej. Kolejnym krokiem dla blue chipów będzie dobicie do 1870 pkt., pytaniem natomiast pozostaje kiedy po ostatnich wzrostach dopadnie nas korekta.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Środa w USA była trzecim, kolejnym dniem bez istotnych informacji z kalendarium. Pojawił się jedynie raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw i ropy w USA, co mogło wpłynąć na cenę ropy, a przez nią na indeksy giełdowe. Analitycy znowu się pomylili, co przeceniło ropę, bo zapasy miały spaść, a tymczasem wzrosły.
Na Wall Street delikatne spadki indeksów w Europie nie działały, ale przecena ropy tym razem podziałała i indeksy po chwilowej stabilizacji zaczęły się osuwać. Spadki były jednak symboliczne. Dzień zakończył się właśnie taką, niewielką, zniżką.