Co prawda w ich ocenie uwzględnić należy fakt, że w tym roku w lipcu było o dwa dni robocze mniej niż rok temu, ale i tak najniższa od 2012 r. dynamika produkcji przemysłowej (-3,4 proc.) i pogłębienie trwającej od końca minionego roku recesji w budownictwie (-18,8 proc.) tworzą raczej słaby obraz początku drugiego półrocza w polskiej gospodarce. Jedynie sprzedaż detaliczna utrzymała się na w miarę przyzwoitym poziomie +4,4 proc. Prosty model rocznej dynamiki PKB oparty na tych danych sugeruje, że polska gospodarka rosła w lipcu w tempie ledwie +1,4 proc. r/r. Ostatni raz z równie niską dynamiką PKB miewaliśmy do czynienia między wrześniem 2012 a majem 2013.
W okresie minionych kilkunastu lat hossa na rynku akcji objawiająca się wartościami WIG wyższymi niż rok wcześniej pojawiała się generalnie w warunkach występowania rocznej dynamiki PKB przekraczającej poziom mniej więcej niecałych 3 proc. Jednocześnie obserwowana w maju roczna dynamika WIG sięgająca -19 proc. była historycznie spójna z dynamiką PKB nieco niższą niż 2 proc. Ponieważ w przeszłości dynamika WIG wyprzedzała roczne zmiany realnego PKB w naszym kraju o średnio pięć miesięcy, to można uznać, że lipcowe załamanie tempa wzrostu gospodarczego zostało już zdyskontowane słabością krajowego rynku akcji kulminującą kilka tygodni temu. Warto w tym kontekście przypomnieć doświadczenie poprzedniego cyklu, w którego trakcie mniej więcej równorzędne dołki cen akcji z września 2011, grudnia 2011 i czerwca 2012 wyprzedziły minimum dynamiki PKB z grudnia 2012 o przynajmniej pół roku.
Projekcja podstawowego cyklu gospodarczego – średnio 40-miesięcznego cyklu Kitchina – oparta o przebieg czterech poprzednich cykli (dołki IV kw. 1998, IV kw. 2001, I kw. 2005 i I kw. 2009) sugeruje, że obecny cykl rozpoczęty w dołku z I kw. 2013 powinien osiągnąć swoje minimum w okolicach IV kw. tego roku. Wydaje się więc, że wiosenna słabość naszego rynku akcji już zdyskontowała z wyprzedzeniem całą fazę spadkową obecnego cyklu gospodarczego.
Z drugiej strony te rozczarowujące dane raczej nie zachęcają do agresywnych zakupów akcji do momentu wystąpienia jakiejś wyraźniejszej korekty. Do ostrożności skłania też równie wysoki jak w marcu tego roku i październiku roku ubiegłego sentyment krajowych inwestorów (sondaż INI SII).