Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się od nerwowych wahań indeksu WIG20. Po 15 minutach handlu wskaźnik spadał o 0,3 proc. do 1771 pkt, szukając dna krótkoterminowego trendu spadkowego. O godzinie 10.00 GUS podał dane dotyczące PKB za II kwartał. Były one zgodne z oczekiwaniami, ale wartość inwestycji oraz konsumpcja mocno rozczarowały ekspertów od ekonomii. Na inwestorach dane nie zrobiły jednak większego wrażenia. WIG20 ruszył bowiem dynamicznie w górę, naśladując ruchy indeksów zagranicznych, takich jak niemiecki DAX i francuski CAC40. Efekt? Na półmetku wtorkowej sesji WIG20 rósł o 1,1 proc. do 1797 pkt. Zwyżkę potwierdzały rosnące obroty. Tuż przed 13-stą ich wartość sięgała 430 mln zł, co jest dobrym wynikiem, jak na rodzimy parkiet.

Ruch wzrostowy z pierwszej połowy sesji wpisywał się w optymistyczny scenariusz – zakończenie krótkoterminowych spadków i ponowienie ataku na strefę oporu 1800-1820 pkt. Jej przebicie mogłoby skutkować kontynuacją wakacyjnej hossy. Podczas wtorkowej sesji udało się tylko naruszyć techniczną barierę. Indeks WIG20 zakończył bowiem dzień zwyżką o 1,2 proc. do 1798 pkt, a sesyjne maksimum wyniosło 1802 pkt. Z technicznego punktu widzenia ta zwyżka to dobry wstęp do dalszego umocnienia pozycji byków. Zwłaszcza, że wciąż dobrze radzą sobie firmy o mniejszej kapitalizacji. Indeks mWIG40 rósł we wtorek nawet o 1,5 proc. do 3934 pkt, co jest najwyższym poziomem od maja 2015 r. Na szerokim rynku warszawskiego parkietu aż 16 spółek mogło pochwalić się po południu wyznaczeniem nowego, rocznego maksimum notowań. W gronie tym były m. in. BZ WBK, Forte, Global Cosmed, JSW, Orbis, Sanok i Wielton. Dla porównania – w rocznym dołku znalazły się ceny akcji 9 emitentów, w tym m. in. Energi, Pozbudu i Procadu. Obroty, jeszcze przed fixingiem, przekroczyły 750 mln zł. Aktywność inwestorów i towarzyszące jej zwyżki cen akcji to dobry prognostyk.