Analiza techniczna WIG
Na wykresie indeksu WIG przedstawionym w układzie świec tygodniowych podsumowaniem ostatnich pięciu sesji jest element mogący zwiastować korektę. Teoretycznie, rynek wciąż prezentuje się mocno, o czym świadczy przebicie kluczowego oporu (57 460 pkt.). Problem w tym, że porównując strukturę ostatnio kreślonych świec z tymi poprzedzającymi wspomniane przełamanie, widać wyraźnie że popyt napotyka problemy z płynną kontynuacją. Utrata wsparcia na poziomie 57 460 pkt. wprowadzi do obrazu rynku spory element niejednoznaczności i „uruchomi" pierwsze negatywne dywergencje widoczne obecnie na Ultimate Oscillator. Pozostałe mierniki, szczególnie MACD, wykazują z kolei silne wykupienie, co zwiększa ryzyko schłodzenia poprzez realizację zysków. Celem minimum posiadaczy długich pozycji na nadchodzące dni pozostaje stabilizacja, przykładowo w formie ruchu bocznego i negowanie w ten sposób wyraźnie podkreślonego górnego cienia (efekt piątkowego cofnięcia).
Piotr Neidek, DM mBank
Piątkowe zamknięcie indeksu blue chips okazało się sporo niższe niż 2252 co oznacza, że benchmarkowi ponownie nie udało się sforsować długoterminowej strefy oporu. Wprawdzie przez większość tygodnia dominowały pozytywne nastroje to jednak w piątek strona popytowa opadła z sił i WIG20 zanurkował na południe o prawie dwa procent. Na wykresie tygodniowym ukazała się formacja spadającej gwiazdy i chociaż kolor korpusu jest biały, to jednak długość cienia sprawia, iż można mieć obawy o dalsze wzrosty w najbliższych dniach. Aby doszło do zanegowania podażowych sygnałów powstałych w ostatnich dniach lutego, to benchmark dwudziestu największych spółek powinien w najbliższych dniach zmierzyć się z poziomem 2272. Jest to zeszłotygodniowe maksimum co oznacza, że bez wybicia ww. pułapu outlook na ten tydzień staje się neutralny z możliwością pogłębienia ostatnich spadków. Niepokojąco przedstawia się sytuacja techniczna na wykresie EPOL.US ETF, gdzie pojawiła się druga podażowa świeczka na wysokości średnioterminowej strefy oporu. Także MSCI EM nie wygląda zbyt optymistycznie i chociaż nie wystąpiły twarde sygnały sprzedaży, to jednak piątkowe close wyznaczające tygodniowe minimum sprawiło, iż rośnie ryzyko przeceny na rynkach emerging markets. Niebezpieczny overlap pojawił się na Xetrze i jeśli dzisiaj DAX nie zdoła powrócić nad 11934 wówczas z niemieckiego parkietu popłyną podażowe sygnały dla warszawskich indeksów. To wszystko sprawia, iż przełom luty/marzec ma prawo należeć do ursusów.
Krystian Brymora, DM BDM
Za nami kolejny wzrostowy i bliźniaczo podobny do poprzedniego, tydzień. Z każdą sesją rynek bił nowe maksima hossy, a w piątek przyszła korekta. Jej styl jest nieco inny, bo korekta powstała po świecy doji, co zwiększa prawdopodobieństwo jej rozwinięcia. Wsparć jednak nie brakuje i żeby je przełamać podaż będzie musiała użyć poważnych argumentów jak np. korekta na indeksie MSCI EM. Pierwsze wsparcie mamy w rejonach 2200 pkt, potem 2170 i 2145 pkt. Niżej jest równie gęsto. Wracając do rynków wschodzących to tam potencjał korekty również jest niewielki bo wynosi ok. 2,5% (szczyty z września ubiegłego roku). Dziś nastroje o poranku są całkiem dobre. Mimo czerwonej sesji w Azji kontrakty na DAX zyskują 0,3%. Kalendarium makro jest względnie puste. Dużo ciekawszy pod tym względem będzie wtorek z danymi nt. lutowej inflacji w tle. W ostatnich tygodniach/miesiącach to głównie rosnące oczekiwania inflacyjne napędzają rynek akcji będąc przyczyną ucieczki kapitału z rynku długu. Największymi beneficjentami takiej sytuacji są oczywiście rynki wschodzące (wzrosty cen surowców). Tym samym GPW w 2017 roku, obok parkietów w Indonezji, Brazylii etc., należy do najlepszych na świecie. Sezon wyników kwartalnych na krajowym podwórku przyśpiesza. Dziś raporty m.in. GPW i Kruka. Wysypu raportów należy spodziewać się w drugiej połowie marca, choć niektórzy emitenci przesunęli publikację na początek kwietnia.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wall Street musiała w piątek zadecydować, czy nadal czeka na pomysły Trumpa, czy może byki zezwolą na realizację zysków, który to proces widoczny był na giełdach europejskich. Tam gracze z niepokojem szykowali się do orędzia prezydenta Trumpa (28.02). Raport o styczniowej sprzedaży nowych domów w USA pokazał, że sprzedano o 3,7% więcej domów niż w grudniu (oczekiwano wzrostu o około 7%). Lutowy indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (ostateczny odczyt) wyniósł 96,3 pkt. (oczekiwano 96 pkt.). Wall Street, najwyraźniej pod wpływem korekty na europejskich parkietach, rozpoczęła dzień od niedużych spadków indeksów, ale jak zwykle ostatnio prawie natychmiast włączył się obóz byków i doprowadził indeksy tuż pod poziom neutralny. Tam rynek wszedł w fazę marazmu. W samej końcówce byki zaatakowały i wygenerowały mikro- wzrost indeksu S&P 500 (0,15%). GPW w piątek rano poszła drogą wskazaną przez inne giełdy europejskie – drogą realizacji zysków. Skala spadków była u nas jednak zdecydowanie większa niż na przykład we Francji czy w Niemczech. Przed południem skala zniżki się zwiększyła. Mocno traciły akcje KGHM (tania miedź), ale nie mniej mocno tracił sektor bankowy. Po prostu realizacja zysków na innych giełdach przełożyła się automatycznie i na naszą GPW. Rynek wszedł w fazę mini-paniki. We wtorek WIG20 jak pamiętamy zyskał 2,54% i był najsilniejszy na świecie – w piątek był jednam ze słabszych rynków, a przed pobudką w USA tracił blisko dwa, a potem nawet więcej procent. W końcu sesji zmniejszające się straty indeksów na innych giełdach niewiele pomogły GPW. WIG20 stracił 1,95%, a MWIG40 1,02%. Mimo tej słabej sesji sygnały kupna nadal po tej sesji obowiązywały. Jak widać było w piątek Europejczycy woleli zrealizować trochę zysków przed jutrzejszym orędziem prezydenta Trumpa. Amerykanie jak zwykle bardzo optymistyczni też czekali, ale w okolicach poziomu neutralnego. To powinno trochę uspokoić Europejczyków, ale jednak byki nie będą w doskonałej formie, bo jakiś niepokój pozostanie. Nikt przecież nie wie, co powie prezydent USA. Z tego wynika, że równie prawdopodobne są dzisiaj w Warszawie zarówno lekkie odbicie jak i nieduży spadek.