CDM Pekao. Analiza techniczna WIG
Na wykresie indeksu WIG przedstawionym w układzie świec tygodniowych podsumowaniem ostatnich sesji jest element o wyraźnie podkreślonym dolnym cieniu. Próba obrony w obszarze kluczowego wsparcia (62 666 pkt.) zasługuje na uwagę, bowiem powrót w rejon zeszłotygodniowych minimów praktycznie zapewni rozwinięcie spadkowej korekty. Wówczas perspektywy testu EMA50 (59 937 pkt.) staną się jak najbardziej realne. Obraz wskaźników stanowi dla posiadaczy długich pozycji umiarkowane wsparcie – wiele mierników jest wyprzedanych i zawracając generują wstępne sygnały kupna. To ostatnie wskazanie jest przede wszystkim domeną mierników wykupienia/wyprzedania rynku, takich jak RSI, Ultimate Oscillator oraz Stochastisc Oscillator. Podsumowując: popyt nie dysponuje już miejscem do cofnięć i zejście poniżej 62 666 pkt. anuluje scenariusz odreagowania przynajmniej części ostatnich spadków.
Piotr Neidek, DM mBank
Lokalny overlap widoczny na wykresie WIGu zachęca do kontynuacji wzrostów zapoczątkowanych podczas piątkowej sesji. Pod koniec ubiegłego tygodnia benchmark zdołał wbić się nad lokalny opór i finiszować powyżej 63016.9 dzięki czemu pojawiła się możliwość wykonania podobnej zwyżki jak tej z trzeciej dekady października. Wówczas WIG po wybiciu oporu 63573 rozpoczął marsz ku tegorocznym szczytom i chociaż nie udało się mu wdrapać na tegoroczny sufit, to jednak jego kolega WIG20 nie miał z tym problemu. Niestety 7 listopada 2017.r. lokalny popyt uległ wyczerpaniu i rynek wykonał dosyć poważne cofnięcie się ku kilkumiesięcznym wsparciom. W ostatnich dniach byliśmy świadkami łamania wrześniowej podłogi oraz aktywacji struktury G&R przez indeks WIG20 i jeśli było to zagranie typu FAKE, to po piątkowym uderzeniu popytu, dzisiaj także byki powinny kontynuować swój marsz na północ. Kluczowym poziomem wsparcia na poniedziałkową sesję jest 2409 i jeżeli pułap ten zostanie przełamany, wówczas lokalny wysiłek byków pójdzie na marne i będzie trzeba przygotować się na zejście w okolice 2330-2350 czyli tam, gdzie wskazuje predykcja wg G&R oraz tam, gdzie przebiega MA200d. Bieżący tydzień powinien być interesujący dla małych spółek mianowicie po zeszłotygodniowym wyhamowaniu spadków na wysokości 61.8% zniesienia fali hossy 2016-2017 i po piątkowym sygnale kupna wg RSI_d, należałoby liczyć się z kontynuacją korekty wzrostowej. Aby jednak pojawił się poważniejszy sygnał, to w najbliższych dniach poziom 14347 powinien zostać wybity i to w cenach close.
Adrian Górniak, DM BDM
Piątkowa sesja była bardzo udana w wykonaniu rodzimego parkietu, bowiem wszystkie główne indeksy zanotowały bardzo mocne zwyżki. Blue chipy wzrosły o 1,4% (liderem był sektor paliwowy), mWIG40 zyskał 1,0%, a sWIG80 podniósł się do 1,2%. Co ciekawe lepsza okazała się jedynie giełda ateńska. Większe europejskie rynki odnotowały spadki po 0,3-0,4%; podobnie było również w USA. W Azji Nikkei stracił 0,6%. W kalendarzu makro uwagę inwestorów może najmocniej przyciągać wystąpienie publiczne Mario Draghiego. Z krajowych publikacji czekają nas odczyty wskaźnika dobrobytu wg BIEC, sprzedaży detalicznej, cen produkcji i produkcji przemysłowej. Najbliższe dni przyniosą również końcówkę sezonu publikacji raportów kwartalnych. Piątkowa sesja przyniosła zdecydowaną poprawę nastrojów po kilku mocnych spadkowych dniach. Dla WIG20 najbliższym celem jest obecnie poziom oporu w okolicy 2480 pkt. i dalej na pułapie ok. 2550 pkt. Wydaje się, jednak, że bez mocniejszej pomocy banków mocne przebicie tego drugiego poziomu może być ciężkie do wykonania.
Kamil Cisowski, DI Xelion
Piątkowa sesja przebiegła zgodnie z naszymi oczekiwaniami wspomnianymi w porannym komentarzu – polska giełda rosła pomimo kontynuacji przeceny w Europie. Podsumowując ubiegły tydzień można stwierdzić, że chyba wreszcie widzimy tę wyczekiwaną z utęsknieniem przez niektórych korektę, mimo iż dotychczasowe spadki cen akcji w USA są bardzo niewielkie. Od początku dzisiejszej sesji azjatyckiej poważnie umacnia się jednak dolar, co powinno wpływać na ich relatywną słabość u progu nowego tygodnia. Powodów do paniki jednak nie widzimy, traktujemy obecną sytuację jako naturalne „uzdrowienie" niezdrowej ostatnio sytuacji. Przed poważnym obsunięciem zapewne uchroni rynki czwartkowe Święto Dziękczynienia, które spowoduje ograniczenie płynności w końcówce tygodnia. Mimo to rynki rozwinięte mogą kontynuować kierunek z ostatnich sesji – obecne notowania futures na DAX są bardzo niskie (-0,6%), o -0,6% spadło Nikkei. Niekoniecznie przełoży się to także na problemy w Polsce. Wspominaliśmy w komentarzach, że przypisywanie w całości ostatniej nerwowości na giełdach pakietowi podatkowemu prezydenta Trumpa jest w naszej opinii błędem. Głównym winowajcą były Chiny, a konkretnie kombinacja słabszych danych ze sfery realnej na początku ubiegłego tygodnia w połączeniu z zaskakująco wysoką inflacją. Wszystko wskazuje na to, że odreagowanie z tego tytułu się dokonało – Szanghaj spadał dziś minimalnie (-0,2%), reszta azjatyckich rynków wschodzących oscylowała wokół zera. Dość stabilne są także notowania surowców przemysłowych, które zawsze najlepiej oddają rzeczywisty sentyment wokół Państwa Środka. O 14:00 poznamy dziś informacje o krajowej produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej za październik, a także inflacji PPI. Pozwolą one ocenić, jakie szanse mamy na utrzymanie szalonego tempa wzrostu z 3Q2017 (4,7% r/r) w końcówce roku. Pozostajemy w tej kwestii optymistami, licząc jednocześnie na to, że wzrost inwestycji zacznie się przekładać na notowania małych spółek z GPW. O tym, że ich słabość wydaje nam się nieracjonalna pisaliśmy już od jakiegoś czasu. Drastyczne spadki w październiku i na początku listopada mogą być częściowo uzasadnione słabością wyników za 3Q2017, która uderzyła także w europejskie indeksy. Obecnie sezon sprawozdań jest niemal zakończony, istnieją podstawy, by sądzić, że punkt zwrotny jest albo za nami (ostatni tydzień był dość dobry) albo tuż przed nami. Podwyżki pensji minimalnej będą w tym roku wyraźnie mniejsze niż w ubiegłym, ale widzimy także sygnały, że następuje dostosowanie rynkowe i przenoszenie rosnących kosztów pracy na ceny produktów docelowych. Warto przy okazji dodać, że o ile rząd rzeczywiście zniesie próg maksymalnych składek do ZUS to w znacznie większym stopniu uderzy on w duże przedsiębiorstwa, przede wszystkim państwowe oraz sektor bankowy (też w coraz większym stopniu kontrolowany przez Skarb Państwa). W sektorach, w których firmy prywatne ponoszą największe koszty zatrudnienia pracowników (przede wszystkim IT), normą jest świadczenie przez nich usług w ramach prowadzonej na własny rachunek.