Po czwartkowym święcie piątek był szaleństwem zakupów, które notabene pod nazwą „czarny piątek" coraz popularniejsze robi się także w Polsce. Po weekendzie czas przyszedł na tzw. „elektroniczny poniedziałek", czyli czas promocji w sklepach internetowych. Amerykanie analizowali spływające powoli raporty sprzedażowe, a na GPW w tym czasie obserwowano banki, po tym jak KNF uchylił rąbka tajemnicy co do przyszłorocznych dywidend sektora.
Sama sesja rozpoczynała się w słabszych nastrojach, gdyż w Azji na parkietach głównych rozwijających się gospodarek dominowały pokaźne spadki. W Chinach zniżki sięgały 1% i kontynuowana była słabość rozpoczęta w minionym tygodniu. Z kolei w Korei Południowej przecenione zostały silne dotychczas spółki technologiczne, którym zaszkodził krytyczny raport odnośnie dalszych perspektyw sektora. Dość szybko jednak udało się na Starym Kontynencie atmosferę ustabilizować i niewielkie spadki zamienione zostały na równie skromne wzrosty. W Niemczech lekko cieszono się deklaracją partii SPD, która mimo wcześniejszej niechęci rozpocznie rozmowy koalicyjne, co oddala wizję wcześniejszych wyborów. Z kolei w kraju dalej analizowano opublikowane jeszcze w piątek kryteria wypłaty dywidendy przez banki. Spokój przerwał wywiad szefa KNF, który otwarcie stwierdził, że w przyszłym roku więcej banków będzie mogło podzielić się zyskiem. Dodał ponadto, że w kolejnych latach nie przewiduje zacieśnienia polityki dywidendowej, ale jej stabilizacji, bądź wręcz łagodzenia. Zostało to pozytywne odebrane w sektorze bankowym, który po raz kolejny wyróżniał się na tle innych branż. Indeks WIG-Banki został 0,9% i był wyraźnym wsparciem dla sektora blue chipów, który zyskując 0,7% odrobił gro piątkowych strat. Wrócić ponad psychiczny poziom 2500 pkt. się nie udało, do czego jednak i tak nie należałoby przywiązywać większej wagi, gdyż kolejną sesję z rzędu rozczarowywały obroty. W gronie spółek największych aktywność inwestorów była niska i nie przekroczyła 500 mln zł. Wyraźnie lepiej pod tym względem wypadły spółki średnie. Po raz kolejny akcje CD Projektu zgromadziły ponad 100 mln zł obrotu i były najchętniej handlowane na parkiecie. Na czwartym miejscu uplasowało się Dino, ale w tym wypadku początkowe pokaźne wzrosty zostały zamienione na stratę na zamknięciu. Cały segment średniaków też nie zachwycił i zamknął się płasko, co spójne było z dzisiejszym dość spokojnym handlem w Europie i neutralnym początkiem notowań w USA.