Jeżeli jednak inwestorzy faktycznie uwierzyli w to, że jest to dobry prognostyk, to już w pierwszej godzinie wtorkowego handlu spotkało ich spore rozczarowanie. WIG20 bowiem, zamiast kontynuować zwyżkę, obrał kierunek na południe i na naszym rynku znowu zawitał kolor czerwony. Było to o tyle bolesne, że inne europejskie rynki w tym czasie notowały co prawda niewielkie, ale jednak zwyżki. Z każdą godziną handlu sytuacja na GPW coraz bardziej się pogarszała. Indeks 20 największych firm naszego parkietu zaczął tracić około 0,8 proc. W dużej mierze „zawdzięczał" to lubińskiemu gigantowi, firmie KGHM. Jej walory traciły w ciągu dnia około 3 proc., co było pokłosiem przeceny miedzi na globalnym rynku.
Na szczęście, tak jak w poniedziałek, druga część sesji była dla naszego rynku nieco lepsza. WIG20 zaczął odrabiać poranne straty, a kiedy jeszcze kolor zielony zagościł na rynku amerykańskim na początku notowań, pojawiła się nawet szansa, że WIG20 wyjdzie na plus. Próba ta jednak spaliła na panewce. Tuż przed zamknięciem notowań znowu przypomniały o sobie niedźwiedzie. W efekcie w ostatecznym rozrachunku WIG20 stracił prawie 0,5 proc. Warto zauważyć, że całkiem nieźle we wtorek prezentowały się przede wszystkim małe spółki. Mimo niesprzyjającego otoczenia sWIG80 przez większą część dnia był na plusie – chociaż trzeba też uczciwie zaznaczyć, że nie był on imponujący. Warto także zwrócić uwagę, że wtorkowej sesji towarzyszyły stosunkowo wysokie obroty. Zbliżyły się do 1 mld zł.
O ile we wtorek kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszczał inwestorów, o tyle już w środę powinno być zupełnie inaczej. W centrum zainteresowania inwestorów znajdą się przede wszystkim dane z amerykańskiej gospodarki. Dotyczyć będą wzrostu gospodarczego w III kwartale.