Do południa WIG20 praktycznie był przyklejony do poziomu zamknięcia z poniedziałku. Rynek trwał w zawieszeniu i każdy scenariusz był możliwy, również ten zakładający powrót koloru czerwonego na GPW. Kolejne godziny handlu pokazały jednak, że to nie niedźwiedzie, tylko byki mają tego dnia ochotę pokazać, na co je stać. WIG20 zaczął zyskiwać nawet około 0,8 proc. Dzięki temu nie tylko znów wyszedł powyżej psychologicznej bariery 2400 pkt, ale również był to jeden z lepszych wyników w całej Europie. Oczywiście istniało ryzyko, że wejście do gry inwestorów w Stanach Zjednoczonych może zmienić ten obraz. Nie raz jednak nasz rynek udowodnił, że potrafi zignorować sygnały płynące za oceanu, niestety, nawet te pozytywne. Tym razem jednak tak się nie stało. Amerykanie zaczęli dzień od niewielkich ruchów, ale co ważniejsze, mimo wszystko przeważał tam kolor zielony. To wystarczyło, żeby byki na GPW nie oddały już pola, a dodatkowo w ostatnim fragmencie wykonały ostatni zryw. WIG20 zyskał ostatecznie 1,1 proc. Najsłabiej prezentowały się małe spółki. Ich indeks sWIG80 większość dnia spędził pod kreską.

O ile w poniedziałek i we wtorek można było marudzić na stosunkowo ubogi kalendarz makroekonomiczny, o tyle już podczas kolejnych sesji sytuacja ta powinna ulec zmianie. Przede wszystkim w środę poznamy główne założenia polityki pieniężnej prowadzonej przez amerykańską Rezerwę Federalną. Trzeba jednak pamiętać, że komunikat po jej posiedzeniu zostanie opublikowany po zakończeniu sesji w Europie. Rynki będą mogły więc zareagować dopiero w czwartek. Tego też dnia swoje pięć minut będzie miał również Europejski Bank Centralny.