Po czwartkowej sesji można powiedzieć: „a miało być tak pięknie". Dzień na GPW zaczął się w zielonych barwach. WIG20 otworzył się luką wzrostową i po godzinie rósł o 0,7 proc. do 2466 pkt, oddalając się od wsparcia w postaci 200-sesyjnej średniej kroczącej. Na tym jednak popis siły byków się zakończył. Później rynek spadał, uginając się pod własnym ciężarem, bowiem ani z zagranicy, ani z kalendarium makroekonomicznego nie napłynęły żadne istotne informacje. Wyglądało to trochę tak, jakby z GPW uchodziło powietrze. Na finiszu, zamiast złapać ostatni wdech, rynek niemal wyzionął ducha. W ciągu kilkunastu minut WIG20 z poziomu środowego zamknięcia znalazł się 1,1 proc. pod kreską i zakończył dzień na sesyjnym minimum 2423 pkt. Notowania wróciły więc pod 200-sesyjną średnią kroczącą, co znów zwiększa ryzyko pogłębienia korekty. Pozostałe indeksy – mWIG40 i sWIG80 – utrzymały się wprawdzie na plusach (po 0,13 proc.), ale oddały lwią część porannego dorobku byków.
Na szerokim rynku GPW 39 proc. spółek zanotowało wzrost kursu akcji, a 37 proc. jego spadek. Najsilniejszą spółką dnia był PEP, którego akcje podrożały o 7 proc. do 13 zł. Najsłabszym ogniwem była firma AviaAM Leasing, której akcje potaniały o 12 proc. do 5,6 zł w reakcji na wezwanie do sprzedaży akcji, ogłoszone przez HAIFO LTD. Warto dodać, że co najmniej roczne maksimum notowań ustanowiło czterech emitentów (Baltona, Indykpol, Inpro, Lena), a analogiczne minimum siedmiu (m. in. Awbud, Idea Bank i Izostal). Wartość obrotów na warszawskiej giełdzie sięgnęła 690 mln zł.