Po zachowaniu rynków po takich spadkach często można ocenić siłę dotychczasowego trendu. W tym przypadku mamy dość niejednoznaczne sygnały. O ile bowiem indeksy amerykańskie dość klasycznie zanotowały wyraźne odbicie rzędu 4–7 proc., o tyle znacznie słabiej prezentuje się zachowanie giełd europejskich. Dla przykładu DAX od dołka zyskał zaledwie 1,8 proc. Słabsza postawa europejskich rynków nieco niepokoi, tym bardziej że otoczenie makro wskazuje, że z krajów rozwiniętych to właśnie te rynki powinny najbardziej korzystać. Być może słabsze zachowanie antycypuje lekkie schłodzenie tempa wzrostu, co widać chociażby po słabszych od oczekiwań odczytach PMI dla Niemiec, Francji czy całej strefy euro. Na tym tle trzeba przyznać, że wyjątkowo słabo zachowała się GPW, gdzie WIG20 zyskał tylko niecały procent. Przypomnijmy, że w tym samym czasie indeks rynków wschodzących urósł o prawie 6 proc., co jednak nie przełożyło się na krajowe spółki.
Na tym tle spójrzmy jeszcze na nastroje inwestorów. Najnowszy odczyt badania BofAML wśród zarządzających wskazuje na wzrost awersji do ryzyka, a udział gotówki zwiększył się z 4,4 do 4,7 proc. Potwierdza to również Fear & Greed Index, który spadł do 17 pkt. Z punktu widzenia kontrariańskiego może to być sygnał do szukania długich pozycji, choć możliwe jest jeszcze testowanie ostatniego dołka.