CDM Pekao. Analiza techniczna WIG20
Na wykresie indeksu WIG20 widać wyraźnie, że pojawiły się pierwsze problemy z kontynuacją odbicia. Biorąc pod uwagę jego niewielki rozmiar, trudno takie zachowanie uznać za świadectwo siły rynku. Podaż zaakcentowała swoją aktywność już na poziomie pierwszego z ważniejszych oporów (2 370 pkt.), w rezultacie czego doszło do utraty całości poniedziałkowego dorobku. Warto również dostrzec znaczenie EMA21 (2 385 pkt.), która wzmocniła znaczenie oporu. Mierniki, dopiero co generujące sygnały kupna, od razu wykonały zwroty, co jednak nie przełożyło się jeszcze na zanegowanie wspomnianych wskazań. Głównym wsparcie są ostatnie minima krótkoterminowego trendu spadkowego (2 296 pkt.). Ewentualne zejście poniżej traktować należy jako zaproszenie do dalszego rozwinięcia wyprzedaży.
Piotr Neidek, DM mBank
Godzinowa dwusetka ponownie okazała się wiarygodną wskazówką dla graczy znad Wisły. WIG20 jak i WIG dotarły do MA200_h, która stanowi ruchomą granicę pomiędzy układem wzrostowym a spadkowym, zatem wskutek wczorajszej pacyfikacji byków na wysokości godzinowej dwusetki należałoby oczekiwać ponownej próby zepchnięcia wycen ww. benchmarków na niższe poziomy. Niepokojąco przedstawia się lokalna pułapka hossy zbudowana przez indeks szerokiego rynku, mianowicie w poniedziałek WIG zdołał naruszyć spadkową linię łączącą ostatnie kluczowe szczyty, ale już we wtorek nastąpiło cofnięcie i zepchnięcie benchmarku na nowe minima w tym tygodniu. Wczorajsze spadki na GPW podyktowane były korektą na rozwiniętych rynkach kapitałowych. Szczególnie słabo zachował się DAX tracąc w ciągu dnia -1.6% , wskutek czego na wykresie wykształciła się podażowa świeczka wyznaczająca opór na dzisiejszą sesję. Jeżeli na Deutsche Boerse ma się pojawić lokalny sygnał kupna, to we środę niemiecki indeks musiałby pokonać pułap 12459 co może okazać się dosyć trudnym zadaniem dla akcyjnych byków. Słabo wypadła także jankeska sesja mianowicie S&P500 finiszował na wysokości 2765 co oznacza, że na wykresie pojawiła się podażowa świeca tworząca lokalną formację podwójnego szczytu. Nie lepiej zachował się indeks MSCI EM, który oddał wszystko to, co zdołał zyskać podczas poniedziałkowych zmagań i wygląda na to, że także i dzisiaj niedźwiedzie zechcą powalczyć o kolejne punkty. Wszystko to sprawia, że dzisiaj WIG20 powinien znaleźć się pod presją podaży jednakże nie jest powiedziane, iż przez całą sesję będzie dominowała czerwień. Biorąc pod uwagę układ kresek zarówno godzinowych jak i dziennych oraz uświadamiając sobie fakt piątkowego wygasania kontraktów, należałoby spodziewać się słabszego otwarcia na GPW lecz ze wskazaniem na popołudniową próbę podniesienia wycen krajowych blue chips.
Adrian Górniak, DM BDM
Rynki w ostatnim okresie wykazują dużą nerwowość, m.in. w związku z wydarzeniami w USA (wojna handlowa, wczorajsze odwołanie sekretarza stanu). Początek notowań za oceanem nie mógł wróżyć niczego dobrego dla sentymentu na europejskich giełdach (finalnie: S&P500 -0,6%, Nasdaq - 1,2%). Czerwień zdecydowanie dominowała w Europie, a najgorzej zaprezentowały się największe indeksy – DAX stracił aż 1,6%, a FTSE niemal 1,3%. We wtorek presji otoczenia nie przeciwstawiła się GPW i również w kraju byliśmy świadkami mocniejszej przeceny – blue chipy spadły o 1,1% (spadkom przewodziła energetyka), na minusie zamknęły się też MiS-ie. Na rynku walutowym para EUR/USD wróciła powyżej 1,24x. W kalendarium makro czekają nas odczyty m.in. produkcji przemysłowej w Chinach, dane dot. sprzedaży detalicznej i zmiana zapasów paliw w USA, a przede wszystkim wystąpienia kilku przedstawicieli EBC, z Mario Draghim na czele. Po wczorajszej sesji wyniki opublikował Tauron (zgodnie z wcześniejszymi szacunkami), a dziś rano LPP, Robyg i PGNiG. Technicznie patrząc mocno zbliżyliśmy się do ważnego poziomu 2350 pkt. i wydaje się, że jeśli w krótkim terminie przebijemy od góry ten pułap, to może nam grozić dalszy ruch w dół.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wall Street we wtorek miała do przetrawienia tylko jeden ważny raport. Była to inflacja CPI w USA. Wtedy, kiedy rosną rentowności obligacji, a wraz z nimi rynkowe stopy procentowe były to dane bardzo ważne. Dowiedzieliśmy się, że inflacja w lutym wyniosła tak jak oczekiwano odpowiednio 0,2% m/m/2,2% r/r, a inflacja bazowa wyniosła też tak jak oczekiwano odpowiednio 0,2% m/m/1,8% r/r. Dane jak widać były doskonale zgodne z prognozami, co mogło nieco dziwić. Wall Street rozpoczęła sesję od wzrostu indeksów. Gracze analizowali konsekwencję zamiany sekretarza stanu USA z Rexa Tillersona na Mike'a Pompeo. Ten ostatni jest zdecydowanie większym „jastrzębiem" niż Tillerson, co może mieć wpływ zarówno na zaostrzenie wojny handlowej jak i na stosunki z Iranem. Szkodziło też postawienie przez Theresę May ultimatum Rosji (w sprawie próby zamordowania byłego agenta). Cieszono się tym, że inflacja nie wzrosła mocniej niż tego oczekiwano, co poważnie osłabiło dolara i podniosło ceny obligacji (obniżyło rentowność). Bardzo słabe zachowanie giełd europejskich też mogło nieznacznie szkodzić amerykańskim bykom. Po tym pozytywnym początku indeksy zaczęły spadać i w połowie sesji indeks S&P 500 kręcił się wokół poziomu neutralnego. W ostatnich dwóch godzinach zaczęły jednak systematycznie tracić. Indeks S&P 500 stracił 0,6%, a NASDAQ 1,02%. To nie wygenerowało sygnału sprzedaży. GPW we wtorek rozpoczęła sesję nieco gorzej niż inne giełdy europejskie, bo WIG20 delikatnie spadał, przed południem wrócił do poziomu neutralnego, ale się od niego odbił i znowu zaczął się osuwać. Publikacja danych o amerykańskiej inflacji pomogła nieznacznie europejskim bykom, co odbiło się też na zachowaniu GPW. Potem jednak indeksy na europejskich giełdach zaczęły spadać, a w Polsce reakcja była nieznaczna. Okazało się, że była nieznaczna tylko przez chwilę. Przez ostatnią godzinę indeksy osuwały się. WIG20 stracił 1,08%, a MWIG40 stracił 0,35%. W układach technicznych niewiele się zmieniło, a gdyby nawet się zmieniło to i tak w tygodniu z wygasającą linią kontraktów nie miałoby to wielkiego znaczenia.