Zresztą nastroje na Starym Kontynencie wciąż dopisywały i w Eurolandzie zwyżki były nawet pokaźne. Niestety poza spółkami surowcowymi na GPW już tak dobrze nie było i wszystkie rynkowe segmenty dzień zakończyły stratami.
Dzisiejsze notowania w dość klarowny sposób podzielić można na wąskie grono wyraźnie rosnących spółek oraz zdecydowanie szerszy krąg podmiotów zniżkujących. Ci ostatni zaważyli na kondycji rynku i ostatecznym wyniku, który dla głównego indeksu WIG20 był zauważalnie spadkowy. Słabe były banki, którym z pewnością pomagać nie mogła wczorajsza deklaracja prezesa NBP, że stopy procentowe mogą pozostać niskie jeszcze przez bardzo długi czas. Traciły też spółki energetyczne, którym szkodzić mogły deklaracje zarządów Energi i Enei, że w tym roku dywidend nie będzie. Po drugiej stronie były spółki paliwowe oraz wydobywcze. W ich gronie zwyżki były wyraźne i w przypadku JSW otarły się o 5%. Grono to było jednak zbyt wąskie, by wyraźnie wesprzeć cały rynek. Ten wydaje się pozostawać pod negatywnym wpływem silnego dolara i gorszego sentymentu wokół rynków wschodzących. Zachodnie parkiety bowiem błyszczały, a francuski CAC40 ustanowił nawet nowe maksima hossy. Lekko zyskiwał nawet rynek włoski, który ostatnio popadł w niełaskę z powodu zawiązującej się koalicji partii populistycznych. Na tym tle krajowy rynek prezentował się słabo. Tym niemniej żadne kluczowe poziomy wsparcia nie zostały przełamane i główny indeks pozostaje w ramach znanej konsolidacji. Tym samym, mimo ogólnego rozczarowania, dzisiejsze notowania większej wartości sygnalnej nie miały, może poza zwiększoną aktywnością. Obroty nie były bowiem niskie i na całym rynku przekroczyły 1 mld zł. Kapitał na rynku był więc obecny, ale pozostawał niezwykle wybredny i zakupy ograniczał do wąskiego grona spółek.