WIG20 zrobił bowiem zwrot w stronę poziomu 2300 pkt, którego nie udało się obronić w ubiegłym tygodniu. Plan, aby powrócić powyżej tej psychologicznej bariery, trzeba jednak na razie odłożyć na bok. We wtorek bowiem na warszawskim parkiecie znów dominowała czerwień. O ile jeszcze na początku dnia spadki były niewielkie i można było mieć nadzieję, że jest to tylko chwilowa słabość rynku, tak już w drugiej części dnia zostaliśmy pozbawieni wszystkich złudzeń. WIG20 zaczął tracić nawet ponad 1 proc. i tym samym znalazł się w gronie najsłabszych europejskich wskaźników. Niestety, po raz kolejny Warszawa pokazała, że woli chodzić własnymi ścieżkami. Szkoda, że tak się stało, tym bardziej że we wtorek większość rynków była jednak na plusie. Niemiecki DAX zyskiwał około 0,8 proc. Po raz kolejny kroku naszemu rynkowi starał się natomiast dotrzymywać parkiet węgierski. Tam również doszło do przeceny, która także w ciągu dnia oscylowała w okolicach 1 proc.
Z kolei początek notowań w Stanach Zjednoczonych nie odcisnął piętna na warszawskim parkiecie. Tłumaczyć to można jednak faktem, że w pierwszych fragmentach notowań inwestorzy na Wall Street wykazywali spore niezdecydowanie. Finał wtorkowej sesji na GPW należał więc do niedźwiedzi. WIG20 ostatecznie stracił 0,9 proc. Przez większość dnia pod kreską był także mWIG40, jak również sWIG80. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że mocno rozczarowała aktywność inwestorów. Obroty na GPW z trudem zbliżyły się do poziomu 700 mln zł. Mimo spadków trudno więc mówić o panice.
W środę na pierwszym planie powinny znaleźć się dane makroekonomiczne, również te z polskiej gospodarki. Dotyczyć one będą m.in. sprzedaży detalicznej oraz stopy bezrobocia. Poza tym czekają nas odczyty indeksów PMI. ¶