Przejdźmy do pytań, jakie postawiliście spółkom. Jedno z pierwszych brzmi: „Czy jesteś za stworzeniem koncepcji informacji cenotwórczej". Przypomnijmy, że teraz takiej definicji w MAR nie ma. Czy ona ułatwiłaby spółkom funkcjonowanie?
Z odpowiedzi spółek widać, że prawdopodobnie tak. Niemal dwie trzecie emitentów chciałoby, aby taka definicja się pojawiła. Dzisiejszy termin informacji poufnej jest niedookreślony i trudno go zidentyfikować, a jednocześnie obejmuje on bardzo wiele. Dlatego spółki muszą publikować wiele informacji na bardzo wczesnym etapie, a to też ma negatywne konsekwencje. Koncepcja informacji cenotwórczej polegałaby na tym, że utrzymujemy to, co jest do tej pory, jeśli chodzi o informację poufną, natomiast informacja publikowana byłaby dopiero wtedy, gdy byłaby pewna, ważna i mogła wpłynąć na kurs. Myślę, że taka zmiana byłaby pozytywna.
Czy ta koncepcja informacji cenotwórczej ma szansę przebić się do ustawodawców UE?
Obawiam się, że może być trudna do przeforsowania jako zbyt daleko idąca ingerencja – szczególnie, że w innych krajach nie widać tak dużej potrzeby zmian jak w Polsce. Dlatego przygotowaliśmy też inne rozwiązania.
W ankietach pytaliście również o doprecyzowanie informacji poufnej.
Tak, prawie 90 proc. emitentów by tego chciało. Prawie jedna trzecia to ci, którzy wskazali, że chcieliby, aby definicja była bardziej precyzyjna. Natomiast pozostali, w sumie ponad 55 proc., wskazali, że chcieliby mieć katalog stworzony na różnych poziomach – czy to na krajowym (20,7 proc.) czy unijnym (16,2 proc.). W tych odpowiedziach wyszła też niezamierzona złośliwość wobec GPW, bo tylko 4,5 proc. odpowiedziało, że chciałoby katalogu stworzonego przez nią, a ja myślałem, że ta odpowiedź wygra. To swego rodzaju niezamierzone wotum nieufności wobec giełdy.