Początek nowego tygodnia na giełdach wypadł po prostu fatalnie. Wczoraj byliśmy świadkami mocnej przeceny na Starym Kontynencie. Oczywiście suchą nogą nie mógł przez to przejść WIG20, który podczas poniedziałkowej sesji stracił prawie 2,4 proc. zbliżając się tym samym do tegorocznych minimów. Do tego doszły mocne spadki na Wall Street.
Wczoraj główne amerykańskie indeksy straciły prawie 3 proc. Dla wskaźnika Dow Jones Industrial była to najgorsza sesja w tym roku. Oczywiście tematem numer jeden jest znowu wojna handlowa. Po tym jak Rezerwa Federalna ścięła stopy procentowe „jedynie" o 25 pkt bazowych, amerykański prezydent Donald Trump postanowił pokazać na co go stać i próbuje wywrzeć presję na bank centralny właśnie poprzez konflikt handlowy. Zapowiedź nowych ceł ewidentnie przestraszyła inwestorów i powoli zaczynają się pojawiać pytania czy na razie mamy do czynienia z korektą czy może już z końcem hossy na Wall Street.
Kolor czerwony, chociaż już nie tak mocno jak na Wall Street, świecił również w Azji. Nikkei225 stracił niecałe 0,7 proc. Shanghai Composite tuż przed zamknięciem notowań był 1,8 proc. na minusie.
Otoczenie jest wymagające więc tym bardziej zasadne wydaje się być pytanie, co dzisiaj zrobią inwestorzy w Europie. Ci jednak ruszyli do odrabiania strat. WIG20 już na starcie zyskiwał 0,5 proc. Oczywiście za wcześnie jest jeszcze na to, aby odetchnąć z ulgą i zapomnieć o wszystkich problemach. Poranny wzrost to bowiem jedynie światełko w tunelu. Dalej ze wzmożoną czujnością należy śledzić to, co się dzieje na rynku.
Kalendarz makroekonomiczny dzisiaj nie rozpieszcza inwestorów. Warto natomiast zwrócić uwagę na informacje ze spółek. Wyniki za II kwartał podał Alior Bank. Oczywiście z uwagą należy także słuchać ewentualnych kolejnych doniesień w sprawie relacji na linii Stany Zjednoczone – Chiny.