Skomentowanie czwartkowej sesji w miarę ciekawy sposób jest nie lada wyczynem. Na naszym parkiecie działo się bowiem niewiele, szczególnie jeśli patrzeć na to, jak zachowywał się indeks WIG20. Mimo wszystko spróbujmy...
Nasz rynek na trudności natrafił już w pierwszych minutach handlu. Charakteryzowały się one niewielką zmiennością (WIG20 zaczął dzień od niewielkiej przeceny) i niską aktywnością inwestorów. Oczywiście dość często na parkiecie jest tak, że pierwsze fragmentu handlu są dość niemrawe, a emocje zaczynają się na dobre dopiero w kolejnych godzinach. Ci, którzy liczyli, że będzie tak i tym razem mocno się jednak rozczarowali.
Mijały bowiem kolejne godziny, a WIG20 przez cały czas był niemalże "przyklejony" do poziomu zamknięcia z środy. Z jednej strony można było narzekać na brak emocji, ale lepsze to niż to, co działo się np. na rynku niemieckim. Tamtejszy DAX tracił w ciągu dnia około 0,7 proc.
Szansy na ożywienie handlu w drugiej części handlu, tradycyjnie, można było upatrywać w Amerykanach. Wejście kapitału za oceanu potrafi sporo namieszać na rynku, o czym mogliśmy się przekonać nie raz. Udane otwarcie notowań na Wall Street i brak reakcji w Warszawie kazał jednak porzucić wszelkie nadzieje. Inwestorzy ewidentnie przespali czwartkowe notowania. WIG20 w ostatecznym rozrachunku zyskał symboliczne 0,09 proc., a dzienna zmienność zamknęła się w niecałych 11 pkt. Trudno o bardziej wymowny komentarz więc na tym zakończmy opisywanie poczynań tego indeksu.
Zdecydowanie więcej działo się w gronie średnich spółek. mWIG40 zyskał 1 proc., a prawdziwą gwiazdą w tym gronie było Asseco Poland. Akcje tej firmy podrożały o prawie 7 proc. Wszystko to po informacji, że Cyfrowy Polsat chce nabyć akcje informatycznej grupy. Dla porządku dodajmy jeszcze, że obroty na całym rynku wyniosły prawie 750 mln zł, co akurat nie jest jeszcze najgorszym wynikiem. Trzeba jednak też zauważyć, że większość transakcji zawarto w ostatniej części sesji.