Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Luka hossy z początku lutego została domknięta i w zamian jej ursusy pozostawiły po sobie podażową wyrwę widoczną nawet na wykresie tygodniowym. Skala wczorajszej deprecjacji dawno nie była obserwowana na warszawskim parkiecie a ostatni raz tak mocna przecena miała miejsce w czerwcu 2016.r. Wówczas indeks WIG20 wyznaczył długoterminowe denko, które do tej pory nie zostało przetestowane. Na uwagę zasługuje kształt poniedziałkowej świeczki mianowicie olbrzymi czarny korpus z niewielkim dolnym cieniem stwarza możliwość wyrysowania podczas dzisiejszej sesji formacji harami, która na GPW sprawdza się jako krótkoterminowa struktura odwracająca trend spadkowy. O ile jednak lokalnie należałoby spodziewać się wzrostowej reakcji ze względu na skalę jednodniowych spadków a także ze względu na dzisiejsze poranne dodatnie notowania jankeskich kontraktów, o tyle w dłuższej perspektywie czasowej wracają obawy związane z kontynuacją bessy. Największe spółki nadal stanowią największy ciężar dla szerokiego rynku i bez wykształcenia klasycznej sekwencji rosnących minimów trudno będzie o pozytywne wnioski dla GPW. Maluchy pod koniec ubiegłego roku oraz w pierwszych tygodniach 2020.r. wyznaczyły kierunek na kolejne miesiące i chociaż wczoraj niedźwiedziom udało się zebrać z rynku wszystko to, co od połowy stycznia zdołały wypracować byki, to jednak outlook na sWIG80 pozostaje nadal optymistyczny. Poniedziałkowe minimum wypadło tuż powyżej strefy wsparcia związanej z lokalnym denkiem z końca stycznia oraz tuż nad 38.2% zniesienia ostatniej kilkumiesięcznej zwyżki, dlatego też byki z trzeciej linii stanęły przed szansą ponownej kontry. Reasumując po wczorajszym tąpnięciu pojawia się dogodny moment do obrony tym bardziej, że WIG20 zatrzymał się na psychologicznym poziomie 2000 punktów a tego typu numerologiczne abstrakcje lubią działać na wyobraźnię kupujących...
Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Podczas poniedziałkowej sesji, ochrzczonej przez niektóre media „czerwonym poniedziałkiem", rynki rozwinięte poniosły największe straty od 2016 r. (Europa) lub co najmniej lutego 2018 r. (USA). Gwałtowny wzrost zachorowań na koronawirusa w Korei, we Włoszech i Iranie przyniósł poważne przewartościowanie zagrożenia, które ewentualna pandemia (WHO mówi, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by używać tego określenia) niesie dla globalnej gospodarki. Większość indeksów na Starym Kontynencie straciła około czterech procent, najsłabszym było naturalnie mediolańskie FTSE MiB, które zamknęło dzień spadkiem o 5,4%. Polska giełda zachowywała się podobnie do reszty świata, tym razem nie wyłączając małych i średnich spółek. WIG20 i sWIG80 straciły po 4,2%, a mWIG40 3,7%. Niemal o 8% przeceniło się JSW, o 6,6% spadły notowania KGHM. Zdecydowanie najlepiej wśród blue chipów zachowywały się spółki telekomunikacyjne, Cyfrowy Polsat i Play. Wśród misiów najsilniej zostały dotknięte spółki związane z sektorem turystycznym, przede wszystkim Rainbow (-14,7%) i Enter Air (-9,7%).
Nieco zaskakująco, nie umacniał się jednak dolar, co jest związane z narastającymi oczekiwaniami na obniżki stóp w USA. Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich niemal przetestowała poziom 1,35%, rynkowa wycena prawdopodobieństwa utrzymania stóp na obecnym poziomie do końca roku to zaledwie 6,9%, a scenariusz dwóch obniżek jest obecnie uznawany za najbardziej prawdopodobny (32,5%). Wall Street zamykało się w okolicach intraday'owych minimów, S&P500 straciło 3,4%, a NASDAQ 3,7%. Wczoraj nie udało się wygenerować odbicia, ale sygnałem, że może ono nastąpić dzisiaj była postępująca przecena złota, które przy dużej podaży oddalało się od maksimów w okolicach 1690 USD za uncję. Obecna wycena to zaledwie 1636 USD, jesteśmy zatem poniżej piątkowego zamknięcia.
Przede wszystkim za sprawą dobrych danych z Korei Południowej (tylko 893 potwierdzone przypadki, 130 więcej niż 24 godziny temu) próbę stabilizacji podjęła dziś Azja. Z wyjątkiem wracającej po święcie Japonii (Nikkei spadło o 3,3%) rynki znajdują się w pobliżu poziomów neutralnych. Hang Seng jest w momencie pisania komentarza na minimalnym plusie, KOSPI zyskuje nawet 1,2%, pomimo że pojawiają się informacje o kolejnych działaniach mających zapobiec rozprzestrzenianiu epidemii, a mogących doprowadzić do poważnych przestojów produkcji. Warto zwrócić uwagę, że oficjalna liczba zarażeń podawanych przez władze może gwałtownie wzrosnąć w kolejnych dniach, chociaż wynika to z „dobrych" przyczyn, czyli przede wszystkim ogromnego programu badań, którym mogą zostać objęci m.in. wszyscy członkowie Kościoła Jezusa, będącego epicentrum epidemii. Informacje podawane przez władze w Seulu, których kompetencji w walce z COVID-19 ani wiarygodności raczej nikt nie podważa, będą swoistym papierkiem lakmusowym dla danych z Chin, pozwalając ocenić rzeczywiste szanse na to, że sytuacja została opanowana na terenie Państwa Środka. Liczby podawane przez Pekin sugerują marginalny wzrost zarażeń.
Notowania kontraktów futures sugerują dziś silne odbicie, które na starcie powinno umożliwić odrobienie około 25% wczorajszych strat. O tym, czy tak się stanie, zadecydują zapewne informacje, które będziemy otrzymywać w pierwszej połowie dnia z Włoch i Bliskiego Wschodu. Iran oficjalnie mówi już o 12 ofiarach śmiertelnych, największej ilości na świecie poza regionami Hubei i Henan.