Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Piątkowa sesja w Europie kończyła się na minusach, ale zważywszy na napływające dane z USA nie wydaje się nadużyciem stwierdzenie, że ubiegły tydzień wymierzył światowym giełdom najmniejszy możliwy wymiar kary. DAX spadł w piątek o 0,5%, a najsłabsze z głównych indeksów FTSE MiB 2,5%. Hiszpański IBEX zamknął się nawet minimalnie nad kreską. S&P500 i NASDAQ traciły po 1,5%, WIG20 wzrósł o 1,0% dzięki ponad trzyprocentowym wzrostom na CD Projekt i Dino oraz ponad ośmioprocentowej zwyżce Lotosu. Rynek potraktował piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy (spadek zatrudnienia o 701 tys., siedmiokrotnie większy od konsensusu) jako całkowicie bezwartościowe, co nie może dziwić w sytuacji, w której tygodniowe statystyki jasno mówią o ponad 10 mln nowych bezrobotnych w USA. Nawet najprostszy model oparty o nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych sugeruje, że 9-10% bezrobocia w Stanach Zjednoczonych to kwestia kolejnego odczytu, z tej perspektywy wzrost stopy do 4,4% w piątek jest niemożliwy do interpretacji. Dalsze zachowanie amerykańskiej giełdy jest w dużej mierze uzależnione od tego, czy finalne liczby zamkną się poniżej 15% (scenariusz optymistyczny, ale realny, gdyby okazało się, że obecne środki zabezpieczające przed rozwojem epidemii zaczną być uchylane w maju), w okolicach 20% (nieformalny konsensus), czy też dojdą nawet do 30%, przed czym przestrzega m.in. członek FOMC, J. Bullard. Gdyby sprawdziły się najgorsze prognozy, mielibyśmy obecnie do czynienia z dużym niedoszacowaniem skali obecnego kryzysu w aktualnych wycenach spółek giełdowych i właściwie nieuniknioną kolejną falą spadkową, która zakończyłaby się wyraźnie poniżej marcowych minimów.
Tymczasem jednak giełdy azjatyckie bardzo silnie rosną. W momencie pisania komentarza Hang Seng zyskuje 2,3%, co i tak jest zaledwie połową zwyżki na Nikkei. Dane o koronawirusie w drugiej połowie ubiegłego tygodnia nie napawały optymizmem, ale jeżeli statystyki z weekendu zostaną potwierdzone (liczby podawane w soboty i niedziele w większości krajów wykazują dość wyraźną sezonowość i w przeszłości mogły rodzić błędne przekonanie o tempie rozprzestrzeniania się epidemii) będzie można mówić o przełomie, który dokonał się w Europie, a którego najbardziej wymierną manifestacją są spadki dziennych liczb o ofiarach śmiertelnych we Włoszech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Francji. Czteroprocentowe wzrosty na kontraktach futures na główne europejskie i amerykańskie indeksy i tak nie byłyby możliwe, gdyby nie zaskakująca poprawa w liczbach dotyczących Nowego Jorku, będącego epicentrum epidemii w USA. Liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 337 tys., ale jeżeli dane z NY miały zostać wykorzystane jako narzędzie prognostyczne (co może okazać się pułapką, zważywszy na brak zakazu przemieszczania się na poziomie federalnym), do świąt wielkanocnych największa światowa gospodarka powinna dojść do punktu, w którym obecnie wydaje się być Europa.
Zespół Analiz BM Alior Banku
Negatywny wpływ epidemii koronawirusa potwierdzony potężnym spadkiem liczby miejsc pracy w sektorach pozarolniczym (który w marcu wyniósł -701 tys. osób) spowodował przeceny amerykańskich indeksów, wśród których sektor bankowy, IT oraz healthcare traciły więcej niż 2%. Dodatkowo stopa bezrobocia wzrosła z 3,5 do 4,4% przy czym warto zauważyć, że odczyt ten nie odzwierciedla w całości obrazu szkód na rynku pracy wywołanym epidemią. Według metodologii Biura Statystyki Pracy raportowany okres zakończył się 12 marca tj. przed falą przymusowych zamknięć zakładów w USA. Obraz kondycji amerykańskiej gospodarki z większym realizmem odzwierciedla indeks PMI dla sektora usługowego, który w marcu podążał w trendzie spadkowym i wyniósł 39,8 pkt- odczyt najniższy w historii. Natomiast dwucyfrowe wzrosty notuje ropa naftowa. Na dzisiaj planowana jest wideokonferencja krajów kartelu OPEC+ ws. decyzji redukcji wydobycia tego surowca o 10 mln baryłek dziennie.
W przeciwieństwie do zachodu główne indeksy na polskim parkiecie zakończyły notowania na zielono. Solidnego wzrostu nie udało się obronić PKN Orlen, który zakończył notowania na 1,1% wzroście. Co prawda w krótkim terminie pozytywnie wpływa na notowania informacja o wysokiej marży modelowej, jednak w długim terminie oczekuje się spadku przerobu ropy i niepewnego kształtowania się kosztów stałych, co przełoży się na wyniki II kwartału 2020 roku. Podana przez Polską Organizację Przemysłu i Handlu Naftowego informacja o przeszło 95% wzroście marży na sprzedaży benzyny będzie przez najbliższe dni wspierać notowania Lotosu, który na piątkowej sesji wzrósł 8,3%. Na przedłużającym się okresie zagrożenia epidemiologicznego zyskują firmy z branży ochrony zdrowia. Akcje spółek wchodzących w skład indeksu WIG-leki na piątkowej sesji notowały wzrosty od 10% do 35%. Oczekuje się, że sytuacja ta również będzie sprzyjać akcjom producentów gier, bez względu na harmonogram publikacji nowych produkcji.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Otwarcie nowego tygodnia wygląda obiecująco na światowych parkietach. W godzinach porannych kontrakty na S&P500 zyskują +3.6% a na DAX +3.3% niwelując tym samym niskie zamknięcie z piątku, kiedy to jankeski indeks nie zdołał pokonać tygodniowej dwusetki. Średnia MA200_w wciąż blokuje amerykański benchmark przed mocniejszą zwyżką a tym samym akcyjne byki nie mają zielonego światła do wyprowadzenia wzrostowej fali tak, aby negatywny outlook na Wall Street uległ poprawie. Sytuacja ta może jednak ulec poprawie, o ile tylko w nadchodzących dniach uda się wypchnąć i utrzymać indeks szerokiego rynku nad strefę 2647 – 2650, w której dodatkowo przebiega 38.2% lutowo-marcowej zniżki .