Warszawskie indeksy kontynuują ruch na północ. Nie jest to co prawda sprint, a raczej powolny marsz, ale grunt, że cały czas idziemy do góry. Wzrosty były widziane już w poniedziałek, a ich dalszy ciąg widzieliśmy we wtorek.
Na starcie notowań WIG20 zameldował się 0,4 proc. nad kreską. Było to pokłosie m.in. kolejnych rekordów indeksów w Stanach Zjednoczonych, a także udanej sesji na rynkach azjatyckich. Po udanym otwarciu pojawiło się pytanie: co dalej?
Byki i niedźwiedzie początkowo nie bardzo wiedziały jak dalej rozegrać notowania. Po chwilowym impasie do ataku przystąpił popyt. WIG20 w pewnym momencie zyskiwał nawet około 0,8 proc. i coraz więcej znaków wskazywało na to, że wtorkowa sesja może również zakończyć się wzrostami. Warto przy tym zauważyć, że nasz parkiet należał tego dnia do jednego z najmocniejszych na Starym Kontynencie.
Druga część dnia to tradycyjne oczekiwania na początek notowań na Wall Street. Tym razem doszły jednak do tego też dane z amerykańskiej gospodarki, które pokazały, że inflacja jest tam już wyraźnie powyżej 5 proc. To znowu podgrzewa dyskusję o początku zacieśniania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną. Chwilowo schłodziło to nastroje zarówno na Wall Street, jak i na GPW, gdzie WIG20 zaczął oddawać poranne wzrosty. Kiedy jednak pierwszy szok minął wszystko zaczęło wracać do normy. Indeksy w Stanach Zjednoczonych zaczęły znowu śrubować historyczne rekordy, a i kolor zielony znowu mocniej zaczął świecić na GPW. Tej sesji nie dało się już popsuć. W ostatecznym rozrachunku WIG20 zyskał 0,4 proc. i powoli zbliża się znowu do psychologicznego poziomu 2300 pkt.
We wtorek bardzo dobrze prezentowały się przede wszystkim spółki z obszaru handlu. Papiery CCC podrożały o 2,7 proc., zaś LPP o 2,4 proc. Najsłabiej wypadł za to Mercator Medical, którego papiery potaniały o 3,1 proc. Wzrosty zanotowały we wtorek również średnie i małe spółki. mWIG40 oraz sWIG80 solidarnie zyskały 0,37 proc.