– Jesteśmy zaskoczeni zarówno karą, jak i jej wysokością. Oczywiście byliśmy świadomi prowadzonego postępowania administracyjnego. Uczestniczyliśmy w nim oraz składaliśmy Komisji wyczerpujące wyjaśnienia – przyznaje w rozmowie z „Parkietem" Tomasz Bedla, wiceprezes Copernicusa Capital TFI.
– Przede wszystkim warto zauważyć, że do wydarzenia, którego dotyczy kara, doszło w 2015 r. W komunikacie czytamy zaś, że Komisja opiera się na orzeczeniu Sądu Najwyższego z 2018 r. KNF stwierdza, że przepisy nie przewidują możliwości zakończenia likwidacji funduszu w formie datio in solutum, czyli przekazania uczestnikowi aktywów w zamian za wykup certyfikatów. Dotychczas była to dość powszechnie stosowana na rynku praktyka, w szczególności w przypadku dedykowanych funduszy, w których my się specjalizujemy – twierdzi Bedla.
Podkreśla, że KNF nie kwestionowała dotychczas takiej formy rozliczenia się z uczestnikami funduszu.
– Co istotne, nie można też mówić o naruszeniu interesów uczestników. Większość czynności związanych z tymi funduszami realizowaliśmy w porozumieniu bądź po uzyskaniu zgody uczestników, bo taki jest w istocie charakter funduszy dedykowanych – mówi wiceprezes Copernicusa TFI.
– Byłoby cenne, gdyby KNF informowała o zmianie stosowanych praktyk – dodaje. W przeciwnym razie można mieć wątpliwości co do stabilności i przewidywalności działań nadzorcy. – Oczywiście zastosujemy się do nowej praktyki. Po 2015 r. nie realizowaliśmy już podobnych transakcji. Dziś jednak nie widzimy powodów do nałożenia na nas kary finansowej. Zakładamy, że będziemy składać wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, choć wciąż jeszcze czekamy na uzasadnienie – przyznaje Bedla.