Były prezes Rafinerii Trzebinia, pionier polskich biopaliw, zapowiada również, że pozwie do sądu Rzeczpospolitą Polską.

Tzw. sprawa Ślaka wybuchła w 2006 r. W czerwcu biznesmen, szefujący wówczas spółce Skotan, został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Krakowska prokuratura zarzuciła mu, że, jako prezes należącej do Orlenu Rafinerii Trzebinia, doprowadził w latach 2002–2004 do uszczupleń podatkowych na rekordową kwotę 764 mln zł. Po 30 dniach Ślaka wypuszczono za kaucją z aresztu, otrzymał jednak zakaz opuszczania kraju. Stracił też fotel prezesa Skotanu i – jak sam twierdzi – budowane przez lata dobre imię i pozycję w biznesie.

Dopiero dwa lata później – w 2008 r. – po decyzjach podjętych przez organy skarbowe oraz Wojewódzki Sąd Administracyjny, okazało się, że w Rafinerii Trzebinia nie doszło do żadnych uszczupleń podatkowych, natomiast zarzuty, jakie postawiła Grzegorzowi Ślakowi prokuratura w Krakowie – w świetle prawa – były całkowicie bezpodstawne.

– Uważam, że przypadek prezesa Rafinerii Trzebinia jest bardziej drastyczny i oburzający niż słynna sprawa Romana Kluski – stwierdził Jarosław Chałas, ekspert Business Centre Club. – Wobec Optimusa była decyzja fiskusa, więc prokuratura miała pewne podstawy do śledztwa i stawiania zarzutów – dodał.

Sprawa miała ciąg dalszy. Jak informują przedstawiciele byłego prezesa Rafinerii Trzebinia, w lutym tego roku nadzorujący w 2006 r. sprawę prokurator Marek Wełna zlecił Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu dokonanie przeszukania w pomieszczeniach Ministerstwa Finansów w celu odszukania dodatkowych dokumentów w sprawie. Miał także przy tej okazji – jak wynika z relacji medialnych – pomówić Ślaka.W najbliższy poniedziałek 27 kwietnia menedżer i jego reprezentant prawny mają ujawnić więcej szczegółów na temat pozwów.