Kiepskie wyniki to konsekwencja spowolnienia gospodarczego. Niemiecki fundusz, którego akcje notowane są na giełdach we Frankfurcie i Warszawie, zarabia tylko wtedy, gdy sprzeda z zyskiem udziały w którejś ze swoich spółek portfelowych. Może również księgować papierowe zyski z przeszacowania wartości posiadanych aktywów.

W pierwszych trzech miesiącach roku bmp nie udało się pozbyć udziałów w żadnej firmie zależnej, dlatego przychody funduszu w tym okresie wyniosły 0 euro. Pierwszy kwartał 2008 roku był niewiele lepszy, bo przychody wyniosły 0,04 mln euro. Wypracowany wówczas zarobek pochodził z przeszacowania (w górę) wartości aktywów. Przez ostatni rok wyceny firm, nie tylko publicznych, mocno spadły. Dlatego bmp musiał przeszacować, tym razem w dół, ich wartość. Stąd wzięła się tegoroczna strata netto. Jak można przeczytać w komunikacie funduszu, wartość posiadanych papierów wartościowych dopuszczonych do obrotu giełdowego oraz innych aktywów pieniężnych na ostatni dzień marca wynosiła tylko 6,9 mln euro. W analogicznym okresie 2008 r. było to 11 mln euro.

Trochę lepiej radził sobie drugi pion, na którym opiera swój biznes bmp – zarządzania aktywami na zlecenie. Dlatego łączna wartość zarządzanych aktywów, uwzględniająca również inwestycje bezpośrednie, wzrosła przez rok o 5 proc., do 71,4 mln euro.

Zarząd bmp w komunikacie giełdowym lojalnie uprzedził akcjonariuszy, że z powodu niepewnej sytuacji na giełdach nie potrafi przewidzieć, czy uda mu się sprzedać którąś ze spółek portfelowych na korzystnych warunkach. Z związku z tym nie jest w stanie stwierdzić, czy fundusz zakończy rok zyskiem.