Szybciej pieniądze wydawały przedsiębiorstwa już notowane, gdzie stopień wykorzystania pieniędzy z emisji sięgnął 78 proc. Wolniej absorpcja środków szła nowym spółkom, które wykorzystały niespełna 20 proc. środków z emisji. Wynikało to głównie z faktu, że te pierwsze sięgały po pieniądze inwestorów głównie w celu przejęcia innych podmiotów. Spółki nowe zaś mają bogate programy inwestycyjne.

– Zachowanie spółek odzwierciedla utrzymującą się niepewność w całej gospodarce. Zarządy nie chcą ryzykować, czekają na lepszy moment – mówi Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.Największą emisję w ubiegłym roku przeprowadziła energetyczna spółka Enea. Ze sprzedaży nowych akcji pozyskała prawie 2 mld zł. Z tej kwoty, choć minął już prawie rok, wykorzystano niespełna 16 proc. Na rachunku wciąż leży ponad 1,6 mld zł, z czego 1,2 mld zł to obligacje skarbowe. Można szacować, że dzięki temu spółka zarobiła około 90 mln zł. Podobnie jest w przypadku ZA Tarnów, gdzie stopień wykorzystania środków wynosi około 17 proc. Na lokatach spółka mogła zarobić dodatkowe kilkanaście milionów złotych.

Kryzys sprawił, że producent deski podłogowej Barlinek wstrzymał inwestycje w zakładzie w Rumunii, na które pozyskał prawie 68 mln zł. Z tej kwoty wykorzystano niepełna 15 proc., głównie na wdrożenie systemu IT w spółkach grupy.

Cele emisji zmienił Dom Maklerski IDMSA. Za około 80 mln zł pozyskanych od inwestorów spółka miała stworzyć bank. Na początku tego roku postanowiono jednak, że taniej będzie kupić już istniejący podmiot. Do transakcji do tej pory jednak nie doszło.

Ponad 50 mln zł z emisji pozyskał Sanwil. Środki miały zostać przeznaczone na przejęcia. W części zostały zabrane przez banki w celu rozliczenia zawartych przez spółkę transakcji opcji walutowych.