Ogół firm transportowych, spedycyjnych i logistycznych prognozuje w tym roku wzrost wolumenu przewożonych towarów, zarówno na rynku krajowym, jak i rynkach zagranicznych. W efekcie ceny świadczonych przez nie usług utrzymają się na obecnym stosunkowo niskim poziomie lub lekko wzrosną. Powodów do optymizmu w branży, która ubiegły rok zalicza do jednego z najgorszych w ostatnich latach, jest co najmniej kilka.
[srodtytul]Obiecujące segmenty[/srodtytul]
Przede wszystkim w niektórych segmentach rynku pojawiły się wyraźne oznaki ożywienia. – Gdyby prognozować sytuację na ten rok po wynikach grudnia i stycznia, to powiedziałbym, że będzie on rewelacyjny, gdyż nie przypominam sobie tak dobrego początku roku w naszej branży. Pozostaje tylko pytanie, na ile jest to trwała tendencja – mówi Dariusz Stefański, prezes PCC Intermodal, spółki przewożącej kontenery. Dodaje, że trzeba jeszcze poczekać dwa, trzy miesiące, aby pokusić się o wiarygodne prognozy dotyczące skali zwyżki wolumenu przewozu kontenerów.
Do wzrostu rynku przewozów w Polsce może przyczynić się również większa liczba statków zawijających do portów nad Morzem Bałtyckim. Najczęściej krajowe porty przejmują statki z towarami, które wcześniej kończyły rejs w Rotterdamie lub Hamburgu. Towary, które teraz są wyładowywane w Gdańsku, Gdyni czy Szczecinie muszą być potem przetransportowane w głąb kraju lub do państw ościennych, co niewątpliwie zwiększa popyt na przewozy nad Wisłą.
Pozytywne tendencje widać też w zakresie przewozów drobnicowych (przesyłki paletowe). – Z badań preferencji klientów kupujących nasze usługi wynika, że należy postawić na rozwój dystrybucji drobnicowej. To oznacza, że kto ma dziś narzędzia w postaci efektywnej sieci dystrybucyjnej, ten będzie skuteczniejszy w rywalizacji o tę część rynku – twierdzi Krzysztof Zdziarski, prezes Pekaesu, operatora logistycznego, który po trzech kwartałach ubiegłego roku zanotował 11-proc. spadek przychodów.