Reklama

Owerko: inwestuję w firmy, których działalność rozumiem

Akcjonariusz Bakallandu zaczynał prowadzić biznes w małej kawalerce. Dziś ma akcje spółki warte 35 mln zł

Publikacja: 27.03.2010 08:58

Już jako uczeń drugiej klasy szkoły średniej wyjeżdżałem „w celach turystycznych” do Czechosłowacji, na Węgry, do Rumunii i Bułgarii. Zorganizowanie takiego przedsięwzięcia było skomplikowane. Otrzymanie paszportu, książeczki walutowej ze wstęplowaną wymianą na każdy z tych krajów nie należały do czynności standardowych i łatwych – opowiada o początkach swojej przygody z biznesem Marian Owerko.

Dodaje, że po przejściu „bariery formalnej” została do wykonania część „turystyczno-krajoznawcza”. – Czyli należało kupić lub też używając innego słowa, które do chwili obecnej jest dla mnie synonimem najgorszych czasów, załatwić towar na wymianę – mówi.

Wspomina ze śmiechem, że przy organizacji pierwszych wyjazdów musiał troszkę oszukiwać rodziców. – Już ich za to przeprosiłem. By uzyskać ich zgodę, mówiłem, że jadę na obóz, a moi koledzy mieli zadanie, aby wysłać pocztówkę z Mazur. Ja w tym czasie handlowałem w pociągu i na bazarach – opowiada.Inwestor prowadził też jednoosobowe biuro turystyczne organizujące wycieczki klasowe.

[srodtytul]Biznes wystartował w kawalerce[/srodtytul]

W 1991 roku, wraz z Arturem Ungierem (obecnie wiceprezesem Bakallandu) oraz Jarkiem Nikołajukiem, Owerko założył spółkę Uno Tradex. Na początku zajmowała się ona świeżymi owocami, a po sześciu miesiącach rozszerzyła asortyment o bakalie. – Jako trzej studenci Szkoły Głównej Handlowej rozpoczęliśmy produkcję w 37-metrowej kawalerce na warszawskiej Ochocie – wspomina Owerko.

Reklama
Reklama

Dodaje, że po jakimś czasie z kawalerki przeprowadzili się do trzech wolno stojących wagonów przy ulicy Burakowskiej. Spełniały one funkcje fabryki i magazynu. – To był pełen luksus, bo wreszcie nie trzeba było wnosić surowców i znosić gotowych produktów z pierwszego piętra w bloku – podkreśla Owerko.

[srodtytul]Znów start od zera[/srodtytul]

Cały zysk rok po roku spółka inwestowała w surowce, opakowania i maszyny. – Aż w 1993 r. zostaliśmy ze wszystkiego okradzeni – wspomina Owerko. Dodaje, że w budżecie jego spółki nie było pozycji „ubezpieczenie”. – To oznaczało, że dwa lata wspaniałej, ale ciężkiej pracy poszły na marne – opowiada. Dodaje, że okradziono ich ze wszystkiego poza doświadczeniem i wielkim zaufaniem do siebie.

– Z perspektywy kilkunastu lat pracy i wielu różnych sytuacji uważam, że to był najistotniejszy moment w mojej karierze zawodowej i w działalności Bakallandu – mówi giełdowy inwestor.Spółka podniosła się i systematycznie zwiększała skalę działania. W grudniu 2006 r. zadebiutowała na warszawskim parkiecie. Teraz jest niekwestionowanym liderem na krajowym rynku bakalii. Jej kapitalizacja przekracza 124 mln zł.

Marian Owerko kontroluje około 27 proc. udziałów warszawskiej firmy (część pośrednio, poprzez cypryjski Anvik Holdings). Ten pakiet, przy piątkowym kursie, jest wart blisko 35 mln zł. Kiedy Owerko zamierza wyjść z inwestycji? – Tak naprawdę jest to projekt mojego życia, a czuję się bardzo dobrze – śmieje się. – A mówiąc poważnie, Bakalland jest na początku wykorzystania swoich możliwości, ma bardzo dobry zespół, jest nowoczesną firmą. Pozostaje tylko zbudować skalę, a to musi troszkę potrwać, chociaż jesteśmy… niecierpliwi – dodaje.

[srodtytul]Piłka nożna przede wszystkim[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Owerko nie stroni od inwestycji na giełdzie. Podkreśla, że kupuje akcje spółek, których działalność rozumie i których wyniki i strategie potrafi zweryfikować. – Są to głównie dystrybutorzy FMCG (dobra szybkozbywalne – red.), jak też producenci tych produktów – mówi. Nie kryje, że bardzo lubi swoją pracę. – Nie wiem, czy przypadkiem nie jestem pracoholikiem – zastanawia się. Podkreśla jednak, że znajduje też czas na hobby. – Jako były wyczynowy piłkarz nie mogę wyzbyć się miłości i pasji do piłki nożnej. Pewnie dlatego, że w głębi duszy naprawdę kocham tę dyscyplinę. Uważam, że sport, a zwłaszcza drużynowy, ma bardzo dużo analogii z biznesem – mówi.

Owerko pytany o to, jakie są jego największe zalety, odpowiada: Jestem bardzo ambitny i dążę do celu bez względu na chwilowe niepowodzenia. A wady? – Jestem uparty, bardzo często uważam, że wszyscy muszą być tak samo zaangażowani w dany projekt jak ja. Pewnie jeszcze znalazłoby się bardzo wiele wad, ale ponieważ wasza gazeta ma dużo czytelników, to przemilczę tę przepastną listę – śmieje się Owerko.

Firmy
Zmiany w zarządzie Gremi Media
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Firmy
PKP Cargo wypadło z torów
Firmy
Typy analityków DM BOŚ na 2026 rok. Które spółki polecają?
Firmy
Decora zwiększa sprzedaż na rynkach zagranicznych
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Firmy
Vigo Photonics wchodzi w okres przyspieszonego wzrostu
Firmy
Kurs Sonela pod presją
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama