Bez wątpienia jest to sektor cechujący się największymi wahaniami, bardzo podatny na zmiany koniunktury gospodarczej i odczuwający bezpośredni wpływ skoków cen surowców na światowych rynkach. Ostatnie lata to dla tego segmentu spółek prawdziwa huśtawka, co doskonale widać, jeśli spojrzymy na sumę punktów, jakie uzyskały zaliczane do niego firmy. W tym roku przyznaliśmy im łącznie 525 pkt, podczas gdy rok temu było to minus 946 pkt.
Skąd tak radykalna zmiana? Ponieważ nasza metodologia uwzględnia sposób, w jaki inwestorzy postrzegają poszczególne spółki, ogromne znaczenie miał wzrost kursów akcji, a przez to kapitalizacji firm.
Widać to choćby na przykładzie Lotosu, który zdecydowaną większość punktów otrzymał właśnie za wzrost wartości rynkowej. Podobnie było w przypadku gigantów, takich jak KGHM czy PKN Orlen. Większość minionego roku stała pod znakiem silnej zwyżki ich notowań, o której zadecydowało rosnące przekonanie inwestorów (zarówno na polskiej giełdzie, jak i rynkach surowcowych) o tym, że światowa gospodarka podnosi się z dołka, w jaki wepchnął ją kryzys finansowy w USA. Z czasem owe przekonanie zyskiwało potwierdzenie w postaci coraz lepszych odczytów makroekonomicznych, dzięki czemu hossa na rynkach okazała się trwalsza, niż początkowo można było przypuszczać.
Znacznie mniej punktów spółki surowcowo-energetyczne uzyskały natomiast w kategoriach dotyczących wyników finansowych. W niektórych z nich (np. zmiana przychodów) firmy nie tylko nie mogły się pochwalić poprawą, ale co gorsza otrzymały punkty ujemne. Taka rozbieżność między dużą liczbą punktów za wzrost kapitalizacji a słabymi osiągnięciami w kwestii kondycji finansowej nie powinna jednak dziwić, biorąc pod uwagę mechanizm ubiegłorocznej hossy.
Opierała się ona bowiem przede wszystkim na oczekiwaniach na poprawę, zgodnie ze znaną giełdową zasadą mówiącą, że inwestorzy z wyprzedzeniem dyskontują wyniki spółek. Pierwsze oznaki gwałtownej poprawy rezultatów firm widać było dopiero w IV kw. ub.r., podczas gdy kursy marsz w górę rozpoczęły ponad pół roku wcześniej. Ze względu na to "opóźnienie", wyniki za cały 2009 r. wyglądają jeszcze blado. Uzasadnienia dla wyższych cen akcji trzeba będzie szukać dopiero w rezultatach za pierwsze kwartały 2010 r.