Jak poinformował Bartosz Jałowiecki, dyrektor ds. komunikacji PI, firmy należącej do Ryszarda Krauzego, akcjonariusze, obligatariusze i banki mają podczas przerwy, uwzględniając plany inwestycyjne Polnordu, ustalić, jaki poziom dywidendy byłby optymalny.
Joanna Opalińska, syndyk upadłej Telewizji Familijnej, jest zdania, że ewentualna wypłata dywidendy na akcje Polnordu, które należą do PI, wcale nie trafiłaby na rachunek tego akcjonariusza, tylko na konto komornika, który na mocy prawomocnego wyroku sądu zaczął zajmować majątek firmy Krauzego. PI temu zaprzecza.
Twierdzi, że żadne jego istotne aktywa, w tym akcje spółek giełdowych, nie zostały zajęte przez komornika. Zapewnia, że wolne są również należności z tytułu dywidend. Punktów spornych między PI a syndykiem upadłej TF jest zresztą znacznie więcej. Dotyczą przede wszystkim wzajemnych rozliczeń finansowych (każda ze stron twierdzi, że jest wierzycielem drugiej).
Opalińska powiedziała nam ponadto, że przedstawiciel PI złożył jej propozycję polubownego rozwiązania sporu. Jałowiecki twierdzi, że spotkania z syndykiem dotyczyły „ustalenia stanowisk prawnych”. Ewentualne przyszłe rozmowy mogą zaś dotyczyć m.in. sposobu spłaty około 1,7 mln zł. Tyle – jego zdaniem – upadła Telewizja Familijna jest winna PI.
[ramka][b]45,5 mln zł[/b] - takiej wysokości dywidendę zaproponował zarząd Polnordu. Jaką spółka wypłaci faktycznie, może się okazać 12 lipca[/ramka]