Można by wiele miejsca poświęcić zaletom audytu zewnętrznego, lecz skupmy się na najważniejszych aspektach. O jego wpływie na trafność i prawidłowość podjętych decyzji inwestorskich, zasadność udzielenia przez banki kredytów podmiotom gospodarczym czy o wpływie na miejsce podmiotów w rankingach nie trzeba nikogo przekonywać.
Nieraz audytowanemu przez autora artykułu podmiotowi bank odmówił rolowania kredytu czy powiększenia transzy ze względu na zastrzeżenia w opinii. Nieraz opinia była przedmiotem burzliwej dyskusji wśród udziałowców czy członków rady nadzorczej na temat udzielenia absolutorium kierownictwu jednostki. A zapewne wielu potencjalnych udziałowców/akcjonariuszy przed dokonaniem transakcji nabycia całego przedsiębiorstwa czy pakietu akcji korzystało z wycen, analiz, due diligence czy też raportów biegłych rewidentów, wskazujących na ewentualne zagrożenia i ryzyko związane z inwestycją.
Właśnie w kierunku zapewnienia decydentom komfortu przy podejmowaniu decyzji powinien iść audyt. Nie wszyscy inwestorzy, członkowie zarządów oraz rad nadzorczych postrzegają audyt jako "dający zapewnienie" (tzw. assurance). W świecie finansów audyt zwany jest assurance, podczas gdy w Polsce audyt to audyt. I nie chodzi tu tylko o kwestię definicji, ale o spojrzenie na to, co audyt powinien dać wyżej wymienionym grupom osób czy nawet szerszemu kręgowi odbiorców.
W naszym kraju audyt jest traktowany jeszcze bardzo często jako następstwo obowiązku wynikającego z ustawy o rachunkowości. Więc skoro spółka płaci za niego, oczekuje w zamian namacalnych korzyści takich, jak sprawdzenie zestawień podatkowych, sprawdzenie poprawności księgowania na kontach dokonanego przez księgowych czy sprawdzenie (a może nawet wykonanie za jednostkę) zestawienia przepływów środków pieniężnych czy zmian w kapitałach - bo i z takimi oczekiwaniami wielokrotnie konfrontowani są biegli rewidenci.
[srodtytul]Bezpieczeństwo inwestora[/srodtytul]