Już w kilka tygodni po unieruchomieniu dreamlinera słyszałem nieoficjalnie, że odszkodowanie może pokryć dotychczasowe, czyli dwie raty leasingowe.
(śmiech) Gdyby to była taka suma, to byśmy w ogóle nie rozmawiali z Boeingiem. To jest o wiele większa kwota. Na tyle znacząca, że zdecydowaliśmy się wynająć kancelarię prawną oraz sporządzić kilka ekspertyz. Jestem gotowy pójść do samego końca w tej kwestii. Jeśli nie będzie ugody z kwotą, którą mam w głowie, to będzie proces.
Ale właściciel może wtedy powiedzieć: „Sebastian, przystopuj. Wiesz, Amerykanie, sojusznicy...".
Nie wydaje mi się. Po pierwsze, właściciel patrzy na wszystko przez pryzmat biznesu. Po drugie, ja nigdy nie słyszałem o politycznym wymiarze tej sprawy.
Jest jakaś zależność między wysokością odszkodowania a potrzebą kolejnej transzy pomocy publicznej? Im większe, tym mniejsza kwota w kolejnym wniosku do MSP?