Cały 2010 r. zakończył się dużo niższym wynikiem niż się spodziewali analitycy. Szacowali, że zysk netto wyniesie 34,1 mln zł, tymczasem spółka zarobiła jedynie 15 mln zł. Zarząd podkreśla, że wpływ na to miały w dużej mierze zdarzenia jednorazowe. Chodzi między innymi o konieczność zaksięgowania po stronie kosztów 7 mln zł rezerwy na należności od firmy Angel City.
Dużą stratę zanotowały również spółki zależne grupy – działający w segmencie konstrukcji stalowych Ersteel, drogowy PBDI oraz Erbud International, zajmujący się podwykonawstwem w budownictwie w Europie Zachodniej. – Słaby wynik w drogownictwie to efekt ostrej walki cenowej i jednego kontraktu, na którym straciliśmy 5,6 mln zł – mówi Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu. – ?Jeśli chodzi o Ersteel, to trudno było się spodziewać, że ten rynek będzie tak trudny w 2010 r. – dodaje. Zaznacza, że w zeszłym roku ciężko było o kontrakty w Unii Europejskiej (oprócz Niemiec), bo miejscowi wykonawcy preferowali rodzime firmy.
Grzeszczak zapowiada, że 2011 r. będzie bardziej udany dla spółki. Pula zamówień grupy warta jest obecnie 1,35 mld zł, z czego ponad 85 proc. będzie zrealizowane w tym roku. Zarząd ma nadzieję w najbliższych miesiącach zdobyć kolejne kontrakty warte w sumie 300–400 mln zł. – Portfel na ten rok jest zdrowy, nie przewidujemy wpadek, do jakich doszło w 2010 r. – przekonuje Grzeszczak. – Znów zdobywamy kontrakty w Europie Zachodniej i chcemy wypracować na nich dodatnie marże – zapowiada.
Zarząd nie podjął jeszcze decyzji w sprawie wypłaty dywidendy za 2010 r.