To o 75 proc. więcej, niż lider mieszkaniowego rynku w Polsce zamierzał przeznaczyć na ten cel na początku marca, gdy publikował wyniki za 2010 r. – Biorąc pod uwagę bardzo dobrą sytuację gotówkową spółki, rosnącą sprzedaż mieszkań i podaż ciekawych gruntów, możemy pozwolić sobie na większe wydatki – ocenił. Blisko połowę z wymienionej kwoty Dom Development ma przeznaczyć na zakup gruntu przy ul. Powązkowskiej w Warszawie, w sprawie którego zawarto już umowę przedwstępną. Część z puli pieniędzy spółka przeznaczyła też na zakup ziemi pod projekt Saska 2 na stołecznym Gocławiu. – Cały czas negocjujemy zakup kolejnych działek. Interesują nas?szczególnie Ursynów i Mokotów – mówi prezes Jarosław Szanajca. Firma nie powinna mieć problemów ze sfinansowaniem zakupów. Na koniec marca na jej kontach znajdowało się 407,7 mln zł. Krótkoterminowe zadłużenie odsetkowe wynosiło niespełna 76 mln zł, a dług netto (zadłużenie z tytułu kredytów i obligacji minus gotówka) był bliski zera.
Przedstawiciele spółki oceniają, że wyniki przedsiębiorstwa za kolejne kwartały będą zdecydowanie lepsze od rezultatu za miniony okres, który deweloper zamknął z 20 mln zł przychodów i 12,3 mln zł straty. Słaby wynik nie jest zaskoczeniem – spółka już od dłuższego czasu zapowiadała, że w I kwartale 2011 r. liczba przekazanych mieszkań może być niewielka, co przełoży się na spadek przychodów i stratę przy niezmienionych kosztach funkcjonowania. – Oczekujemy, że w II kwartale przekażemy do 200 mieszkań, co pozwoliłoby nam zamknąć pierwsze półrocze na zero. W drugim półroczu mamy szansę przekazać nawet tysiąc mieszkań – mówi Zalewski. Zakładając, że począwszy od II kwartału, do klientów trafiać będą mieszkania z projektów uruchamianych po kryzysie, a więc bardziej rentownych, firma, przekazując w całym roku 1,2 tys. mieszkań, może zamknąć rok z wynikiem netto nawet dwa razy wyższym od 40 mln zł osiągniętych w roku 2010.