Od dłuższego czasu pojawiają się postulaty, by poszerzyć WIG20 o kolejne spółki i stworzyć wskaźnik WIG30 grupujący dziesięć firm więcej niż dotychczasowy indeks blue chipów. Wczoraj podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prezes Ludwik Sobolewski powiedział, że GPW może utworzyć WIG30 w 2012 r.
Problem polega jednak na tym, że choć na GPW notowanych jest ponad 400 firm, to wciąż brakuje na niej dużych podmiotów, które wchodząc do indeksu największych spółek, mogłyby spowodować jakieś istotne zmiany w jego strukturze i ograniczyć dominację siedmiu czołowych podmiotów.
Stworzyliśmy wskaźnik WIG30 i faktycznie nie wnosi on nic szczególnego. Udział największych siedmiu firm spada w nim zaledwie o 6,5 pkt proc., do 66,5 proc. Największa nowa firma Synthos miałaby 1,3-proc. wpływ na indeks.
Nie widać też istotnych zmian w notowaniach ani w płynności obrotu nowego wskaźnika. Według naszych obliczeń od początku roku wartość WIG30 wzrosła o 4,4 proc., podczas gdy WIG20 zyskał 3,7 proc. Kosmetycznie zmieniają się też obroty. Można szacować, że pojawienie się nowych firm w indeksie zwiększyłoby płynność o 3–5 proc.
Minimalnie wzrosła natomiast zmienność w porównaniu z WIG20, przy czym nieco lepiej nowy wskaźnik zachowywał się podczas sesji spadkowych. Średni tegoroczny dzienny spadek WIG30 wyniósł 0,6 proc., a WIG20 0,71 proc.