Przyznana przez UKE kwota to zaledwie 8,3 proc. sumy, o jaką TP ubiegała się we wnioskach złożonych w urzędzie przez cztery lata.
TP, którą regulator wyznaczył do świadczenia obowiązkowych, choć nie zawsze przynoszących zyski usług, takich jak utrzymywanie ulicznych budek telefonicznych, prowadzenie biura numerów czy ułatwień telekomunikacyjnych dla niepełnosprawnych, wnioskowała o dopłatę 803 mln zł z tytułu kosztów poniesionych w latach 2006–2009. Wniosku za 2010 r. na razie nie złożyła.
UKE najpierw zatrudniło audytora, który uznał, że TP należy się 530 mln zł, a potem firmę analityczną Audytel, która w przygotowanym raporcie negatywnie oceniła wykonanie usługi powszechnej, stwierdzając m.in., że TP i tak robi głównie to, co przynosi jej zyski.
Ostatecznie UKE przyznał spółce rację głównie w przypadku wydatków na budki telefoniczne oraz udogodnień dla osób niepełnosprawnych.
TP prawdopodobnie odwoła się od decyzji urzędu. – Kwota odbiega znacząco od wnioskowanej przez firmę, a i tak połowa z niej przypada na Grupę TP (na dopłatę zrzuca się m.in. Orange – red.). Dlatego po dokładnym zapoznaniu się z uzasadnieniem UKE podejmiemy decyzję o ewentualnym odwołaniu się od niej, co wydaje się bardzo prawdopodobne – poinformował Wojciech Jabczyński, rzecznik TP.