Po blisko pięciu latach grupa BBI zakończyła swoją przygodę z Sygnity. BBI pojawiło się w giełdowej spółce w 2006 r. gdy kontrolowany przez nią Emax połączył się z ComputerLandem (poprzednia nazwa Sygnity). BBI przejęło stery w nowym podmiocie. Na jego czele którego stanął Piotr Kardach związany z nowym właścicielem.

Połączenie podmiotów okazało się nieudaną operacją. Firma po krótkim czasie wpadła w kłopoty finansowe. Prowadzona restrukturyzacja nie dała efektów. Sytuacja zmieniła się dopiero kilka kwartałów temu, gdy na czele Sygnity stanął Norbert Biedrzycki. Kardach przeszedł na stanowisko doradcy zarządu. W międzyczasie BBI, w miarę jak traciło wpływy w firmie, systematycznie zmniejszało swoje zaangażowanie. W poniedziałek Sygnity poinformowało, że BBI Investment 27 maja pozbył się ostatniego pakietu akcji spółki. Nabywca, za 200 tys. papierów (niespełna 1,7 proc. kapitału), zapłacił 4,6 mln zł (po 23 zł za sztukę). Pakiet 100 tys. walorów giełdowej spółki zbył też Paweł Turno, prezes BBI Investment. – Potwierdzam, że wycofaliśmy się z Sygnity – mówi Turno. Nie chce rozmawiać o powodach sprzedaży akcji. Dzisiaj za walory Sygnity, po prawie 1-proc. wzroście, trzeba zapłacić ponad 25 zł. To najwyższy kurs od początku stycznia 2009 r.

Turno twierdzi, że planuje zrezygnować z zasiadania w radzie nadzorczej firmy. – Sygnity ma nowych właścicieli, którzy powinni mieć swoich reprezentantów w radzie nadzorczej – stwierdza.