Miniony kwartał był najgorszy w historii Ronsona. Spółka zakończyła go z 5,8?mln zł obrotów i 3,6 mln zł straty netto (w tym samym okresie 2010 r. miała 25,7 mln zł przychodów i 1,3 mln zł zysku netto). W całej pierwszej połowie 2011 r. sprzedaż wyniosła 39,9 mln zł, a strata 0,8 mln zł, podczas gdy przed rokiem było 49,5 mln zł obrotów i 2,6 mln zł zysku netto.
Tomasz Łapiński, dyrektor finansowy Ronsona, tłumaczy pogorszenie wyników tym, że w II kwartale spółka nie zakończyła żadnego projektu, przez co przekazała nabywcom tylko 10 lokali (w całym półroczu 57). Dodatkowo odnotowała też wzrost udziału w sprzedaży domów, które z reguły odznaczają się niższymi marżami.
Ronson realizuje obecnie projekty na około 780 lokali, z których większość zostanie zakończona w II i III kwartale 2012 r. – Najbliższe trzy kwartały nie będą dla spółki szczególne. Od II kwartału 2012 r. spodziewamy się jednak wystrzału wyników w związku z planami przekazywania realizowanych obecnie projektów – mówi Łapiński. – Liczymy, że 2011 r. uda nam się zakończyć na plusie. Cały przyszły rok będzie natomiast rekordowy pod względem wyników, lepszy od 2010 r. – dodaje. W minionym roku Ronson miał 241,3 mln zł przychodów i 35,1 mln zł zysku netto. Pod względem zysków najlepszym w historii był natomiast 2007 r., gdy spółka wypracowała 38,9 mln zł zarobku przy 129,6 mln zł obrotów.
Ronson negocjuje warunki przejęcia kilku nieruchomości w Warszawie.- Prowadzimy bardo zaawansowane rozmowy dotyczące pięciu gruntów. Na wszystkie na pewno nie starczy nam pieniędzy z emisji obligacji (o wartości 87,5 mln zł – red.), ale bylibyśmy zadowoleni, gdyby przed końcem roku udało się zamknąć dwa-trzy tematy – mówi Łapiński.
Z raportu półrocznego Ronsona wynika, że spółka za 30 mln zł kupiła jednostki uczestnictwa w Idea Premium SFIO, który inwestuje w obligacje skarbowe i korporacyjne. – Alokowaliśmy tak część gotówki w związku z przedłużającymi się negocjacjami. Stopa zwrotu powinna być dzięki temu o 2-3 pkt proc. wyższa niż w wypadku lokat. Dzięki temu udaje się nam obniżyć efektywny koszt finansowania dłużnego. Jak tylko zakończymy negocjacje, to wycofamy te pieniądze – mówi Łapiński.