W ciągu kilku ostatnich dni spółka była liderem wzrostów. Tylko podczas piątkowej sesji jej papiery podrożały o 28,38 proc., by zakończyć dzień na poziomie 1,9 zł.

Porównywalną cenę miały walory Warfamy niemal rok temu, kiedy spółka kupiła od państwowego Bumaru firmę Ursus wraz z jej znakiem towarowym i 60 gotowymi traktorami. Za samą markę zapłaciła wtedy 8,1 mln zł, zaś za przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją ciągników rolniczych dała symboliczną złotówkę.

Traktory sprzedano, co miało pozytywny wpływ na ubiegłoroczne wyniki. Ogłoszono je właśnie w ubiegłym tygodniu, co przyczyniło się do wzrostu kursu. Przychody producenta w 2011 r. poszły bowiem w górę o 40 proc., do 172,36 mln zł, a zysk netto wyniósł 1,3?mln zł, wobec 1,15 mln zł straty w 2010 r.

Karol Zarajczyk, wiceprezes Warfamy, przyznał, że także w pierwszym półroczu sprzedaż napędza znana marka ciągników. Dlatego Warfama chce nią sygnować wszystkie swoje produkty.

Ale giełdowa spółka ma szersze plany związane z marką. Zarajczyk ujawnił na łamach „Parkietu", że do końca czerwca Warfama zmieni nazwę i odtąd na GPW będzie notowana jako Ursus. Podkreślił też, że w tym roku obroty spółki mają pójść w górę jeszcze mocniej. Tegoroczny cel zakłada bowiem potrojenie sprzedaży traktorów wobec wyniku z 2011 r., kiedy nabywców znalazło ok. 600 maszyn. W 2012 r. zamierza zmontować 500 – 600 sztuk. Kolejne 1–1,2 tys. maszyn będzie z importu. Docelowo firma chce samodzielnie montować około 5 tys. traktorów i zupełnie zrezygnować z importu. Ograniczać go będzie już od przyszłego roku.