Plan mówi, że przychody w całym roku urosną o kilkanaście procent. Jednocześnie wynik netto może po I półroczu być dwu-, a nawet trzykrotnie wyższy niż w tym samym okresie 2011 r., kiedy grupa na czysto zarobiła 689 tys. zł. Po I kwartale tego roku Wojas był 818 tys. zł na plusie.
Poprawa efektywności to głównie efekt optymalizacji kosztów, ale też lepszej sprzedaży detalicznej zapewniającej wyższe marże. – Pomaga nam w tym poprawa wizerunku marki oraz coraz atrakcyjniejsza oferta produktów – uważa Wojas. Dodaje, że prawdopodobnie w lipcu zarząd opublikuje roczną prognozę finansową.
Prezes podkreśla, że otwartych w tym roku zostanie też więcej nowych placówek niż planowane wcześniej siedem salonów (na koniec 2011 r. było ich 130). – Uwzględniając już otwarte sklepy i te, które ruszą w najbliższym czasie, jest ich już ponad 10. Mamy jeszcze podpisane umowy najmu w galeriach, które powinny być gotowe w tym roku – tłumaczy. Źródłem finansowania tych inwestycji będą środki własne oraz, w razie korzystnej oferty, leasing. Wojas zbliża się jednak już do docelowych 150 – 160 placówek w naszym kraju. Ta liczba powinna być osiągnięta w przyszłym roku. Co dalej? – Zastanawiamy się głównie nad rozwojem na rynku wschodnim, czyli na terenie Białorusi, Ukrainy albo Rosji – mówi prezes. Przyznaje, że wkrótce w celu zbadania rynku może powstać też pierwszy sklep w stolicy Czech. Poza naszym krajem firma ma teraz salony na rynku słowackim.