– Maksymalna rynkowa wartość emisji obligacji wynosi 35 mln zł. Termin, lub terminy emisji, bo może być ich kilka, nie zostały jeszcze ustalone – mówi Sylwester Cacek, prezes i akcjonariusz Sfinksa.
Dodatkowo spółka chce też sprzedać do 3,7 mln akcji serii K. Czy trwają już rozmowy z inwestorami w sprawie objęcia tych walorów? – Informacje na temat emisji będziemy przekazywać w ramach raportów bieżących – ucina Cacek.
Akcjonariusze zgodzili się też na dochodzenie przez spółkę odszkodowania za szkodę przy sprawowaniu zarządu przez byłego prezesa Leszka Rodaka i wiceprezesa Marka Bernatka. Sprawa ta sięga 2008 r. Komisja Nadzoru Finansowego uznała, że ówczesny zarząd nie poinformował niezwłocznie, że spółka dokonała transakcji instrumentami finansowymi. W konsekwencji w 2010 r. nadzorca nałożył na nią 70 tys. zł kary.
Tymczasem Sfinks kontynuuje restrukturyzację. Pozbywa się nierentownych lokali, a otwiera nowe na lepszych warunkach. W I kwartale zamknięto siedem restauracji, w tym jedną za granicą. Na koniec marca sieć liczyła 107 punktów. Spora skala zamknięć powoduje, że obecnie Sfinks ma dwa lokale mniej niż na koniec czerwca 2011 r. Wówczas było ich 112.
Dużą nadzieję spółka pokładała w Euro 2012. Ponieważ równocześnie miała większe potrzeby kapitałowe (m.in. nakłady na marketing), uzgodniła z kredytującymi ją bankami, że odsetki za maj i czerwiec spłaci później. Zarząd uspokaja, że nic złego się nie dzieje.