Warunkowe podwyższenie kapitału miało ułatwić zarządowi negocjacje z wierzycielami. Plan zakładał, że część papierów zostanie zamieniona na dług. Do układu zgłoszono ok. 230 mln zł wierzytelności. Uchwała zakładała emisję do 120 mln warrantów zamiennych na akcje. Zgodnie z KSH, jej podjęcie wymagało obecności akcjonariuszy, reprezentujących co najmniej jedną trzecią kapitału. Tymczasem na NWZA Bomi zarejestrowało się tylko 30 akcjonariuszy, uprawnionych do ok. 30,5 proc. głosów. Prawdopodobnie w najbliższym czasie Bomi zwoła kolejne walne zgromadzenie (wymóg kworum nie będzie już wtedy obowiązywał).
Potrzebny zapis o cenie
Podczas wczorajszych obrad część akcjonariuszy wyrażała zaniepokojenie bardzo trudną sytuacją spółki.
– Nawet emisja w maksymalnej wysokości 120 mln papierów po obecnej cenie rynkowej nie da spółce zakładanych 50?mln zł, a tyle właśnie zdaniem zarządu spółka pilnie potrzebuje – mówili. Przy obecnym kursie, taka oferta miałaby wartość ok. 32 mln zł. – Myśleliśmy o cenie emisyjnej na poziomie 0,4 zł – wskazywał Witold Jesionowski, prezes Bomi. Wczoraj, w oczekiwaniu na NWZA, kurs mocno rósł. Przed południem akcje drożały nawet o 15?proc., do 0,3 zł. Potem jednak entuzjazm osłabł.
Akcjonariuszy niepokoiła jeszcze jedna rzecz. – W uchwale nie ma żadnego zapisu dotyczącego minimalnej ceny emisyjnej warrantów, które mają zostać zamienione na dług. Może wprowadźmy zapis, że będzie to 1 złoty – padła propozycja.
Jesionowski ocenił, że jest to dobry pomysł. Podkreślił, że gdyby wierzyciele na taką cenę się nie zgodzili, potem będzie można ją zmodyfikować.